Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi lipciu71 z miasteczka Poznań i okolice. Mam przejechane 33628.42 kilometrów w tym 1743.21 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.33 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
Follow me on Strava

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy lipciu71.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

szosa

Dystans całkowity:26164.20 km (w terenie 35.00 km; 0.13%)
Czas w ruchu:904:58
Średnia prędkość:27.46 km/h
Maksymalna prędkość:67.93 km/h
Suma podjazdów:3867 m
Suma kalorii:10866 kcal
Liczba aktywności:354
Średnio na aktywność:73.91 km i 2h 43m
Więcej statystyk
  • DST 53.12km
  • Czas 02:00
  • VAVG 26.56km/h
  • Sprzęt scott speedster 30
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zaskoczony poprawnością

Piątek, 10 marca 2017 · dodano: 13.03.2017 | Komentarze 4

Krótko, bo czasu ostatnio nie ma nawet na oddychanie.

Wyjechałem mimo że miało planowo padać. Po 10 km faktycznie zaczęło i zgnoiłem się dokumentnie. Otwarta paszcza pralki radośnie mnie powitała na mecie. Rower znów wygląda jak żul po przepitym zasiłku!!!

Są takie dni, kiedy człowiek ma żal do pogodynki, że się sprawdziła :)



Kategoria szosa


  • DST 60.80km
  • Czas 02:21
  • VAVG 25.87km/h
  • Temperatura 7.0°C
  • Sprzęt scott speedster 30
  • Aktywność Jazda na rowerze

Piekielne miasto

Środa, 8 marca 2017 · dodano: 08.03.2017 | Komentarze 4

Dzisiaj nietypowo rozpocząłem jazdę z Przeźmierowa, po tym jak zostawiłem auto w rękach mechaniora. Pierwszy raz w tym sezonie puściłem się Bukowską, aby po kilku kilometrach wpaść na swoje stare tory. Niestety od tego momentu miałem wiatr w plecy, co oznaczało, że będę wracał pod niego. W Lusowie trwała wycinka drzew, która jest ostatnio szalenie modna w naszym kraju. Następnie minąłem Sady, Napachanie, Rokietnicę, oraz chyba jeszcze jakąś wiochę i wjechałem również po raz pierwszy w tym sezonie do mojego kultowego Mrowina.

Taaaaaak, to chyba oznacza nadciągającą wiosnę :)

Od tego momentu podjąłem walkę z przeciwnym wiatrem. A co, stać mnie ;-)

Minąłem kilka miejscowości. Wtem znienacka moim oczom objawił się dowód na to, iż Poznań to miasto z piekła rodem. Bo jak inaczej wytłumaczyć sobie, skierowany w dół drogowskaz z nazwą mojego city? Szkoda tylko, że nie napisano jak głęboko trzeba w dół zjechać, aby dotrzeć do jego piekielnych czeluści hehe.




Aby dobić po raz pierwszy w tym sezonie do sześciu dych, pomknąłem przez Palędzie w którym zaczęło na mnie kropić. Jako że deszcz nie był rzęsisty, to lawirowałem między jego kroplami i takim oto slalomem pijanego mistrza dotarłem w domowe pielesze.
Kategoria szosa


  • DST 54.82km
  • Czas 02:05
  • VAVG 26.31km/h
  • Sprzęt scott speedster 30
  • Aktywność Jazda na rowerze

Czas

Piątek, 3 marca 2017 · dodano: 07.03.2017 | Komentarze 4

Skandal!!! Nie dość że nie mam czasu nic napisać, to jeszcze nie mam czasu na rower :(

A miało być tak pięknie :)
Kategoria szosa


  • DST 53.10km
  • Czas 02:04
  • VAVG 25.69km/h
  • Sprzęt scott speedster 30
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mokrusio

Środa, 1 marca 2017 · dodano: 02.03.2017 | Komentarze 12

Przesunięty dzień wolny, należał mi się jak psu zupa. Zatem widząc po obudzeniu za oknem słońce niespiesznie zrobiłem kawę, polatałem po kanałach TV i ogólnie bujałem myślami w obłokach. W końcu nadszedł moment w którym odszukałem rowerowy przyodziewek, oblekłem w niego swoją skromną osobę i nie wiedzieć dlaczego zerknąłem za okno. A za nim krople deszczu zaczęły radośnie pląsać po chodniku. Mając nadzieję na przelotny opad, usiadłem i ponownie zagłębiłem się w jakiś program sportowy. Niestety po dłuższej chwili nic się nie zmieniło w gestii deszczu. Może poza tym, że był w tym momencie bardziej intensywny.

Stanąłem zatem przed dylematem:

- zostać w domu czy z premedytacją zgnoić siebie wraz z rowerem?

Padło na to drugie, a przeważył fakt, iż rower i tak był już usyfiony po zeszłotygodniowym deszczu. Zmieniłem tylko kurtkę na przeciwdeszczową i ruszyłem w trasę.

Na pierwszej długiej prostej zostałem zmuszony do zatrzymania, bo miałem wrażenie, że złapałem gumę, tak dziwnie mi się jechało. Laczka nie było, a winnym był wiatr który mną tak pomiatał po drodze. W deszczu dojechałem do półmetka w Rokietnicy i tam opad zakończył swoje panowanie.

Ciekawie się zrobiło 6 km przed końcem, gdy wjechałem na szczyt wiaduktu drogi serwisowej. Tam stoczyłem walkę o utrzymanie roweru w obrębie asfaltu. Tak wiało z prawej strony, że do teraz mam wgniecenia na prawym barku ;). Dużo nie brakowało aby mnie zdmuchnęło na barierki po lewej. Następnie miałem centralnie 200 metrów pod ten sam wiatr. MASAKRA!!!!!!! Na szczęście zaraz potem był skręt o 180° i ostatnie 4 km wiało mi w plecy :).

Pod koniec jazdy nawet mi przyszło do głowy, żeby umyć rower na myjni. Niestety nie miałem ze sobą monet, a na bieganie aby rozmienić banknot nie miałem nastroju.

Luty w moim wydaniu rowerowy był bardziej niż katastrofalny, za to marzec jakoś udało mi się zacząć, mimo przeciwności pogodowych.

Po południu ktoś rzucił hasło aby pójść na mecz o Puchar Polski, Lecha z Pogonią. Kupiliśmy bilety na trybunę Czapczyka. Na żywo obejrzałem dwa gole z bliska, jeden z daleka i piękne zwycięstwo naszej drużyny. Finał jest blisko :)!!!!!!!!!!!
Kategoria szosa


  • DST 42.31km
  • Teren 1.00km
  • Czas 01:40
  • VAVG 25.39km/h
  • Temperatura 5.3°C
  • Sprzęt scott speedster 30
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bunkier

Piątek, 17 lutego 2017 · dodano: 17.02.2017 | Komentarze 4

Poranny rzut oka za okno zaowocował, ujrzeniem świata skąpanego w poopadowej wilgoci. Zatem w głowie natychmiast dojrzała myśl BEZROWEROWY RELAKS przed pracą :) Po zrobieniu zakupów, podczas picia kawy coś mnie jednak pchnęło do wyciągnięcia roweru. Wrzuciłem na siebie kurtkę przeciwdeszczową i wyruszyłem z zamiarem zrobienia czterdziestki szosówką.

Pierwsze 500m spokojnie mogę sobie zaliczyć, jako jazda w terenie. Ostatnie 500m z resztą też, taki mam syf koło chaty. Następnie czas pokazał, że wszystko w miarę nawet poprzesychało i nie było jakiejś większej tragedii. Z trasą ciut zakombinowałem, dojeżdżając nieznanym mi dotąd asfaltem do Napachania. Tam zawróciłem, a oczom moim ukazał się pilnie strzeżony obiekt przez firmę ochroniarską.


                                                                             Bunkier Maciera & Misiera

Okoliczne legendy głoszą, iż w tym tajnym miejscu są przechowywane i strzeżone, najznamienitsze pomysły, koncepcje strategiczne, oraz gotowe teksty Antoniego i jego przydupasa.

Zrobiłem fotkę z narażeniem zdrowia i po własnym śladzie zbliżałem się z każdą minutą do domu. Niestety 15 km przed finiszem zaczął padać deszcz i sprawił, że po moim wejściu do domu, pralka przywitała mnie szerokim uśmiechem.
Kategoria szosa


  • DST 54.32km
  • Czas 02:07
  • VAVG 25.66km/h
  • Sprzęt scott speedster 30
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po centrze

Czwartek, 16 lutego 2017 · dodano: 16.02.2017 | Komentarze 4

Koło zostało wycentrowane, założone i od rana poddane testowi. Kręciło się równo w pięknych okolicznościach przyrody, gdzie prym wiodło miłościwie nam świecące słoneczko. W pewnym momencie termometr pokazał osiem stopni na plusie ale jak na moje oko, to było jedno wielkie oszustwo, bo cały czas ogarniał mnie chłód.

Kilometry zrobiłem sprawiedliwe. Połowę przejechałem w jedną stronę i połowę dystansu w drugą.

- kondycji nie ma

- motywacji brak

- siły w odwrocie

- chęci uciekły
Kategoria szosa


  • DST 56.50km
  • Czas 02:14
  • VAVG 25.30km/h
  • Temperatura 1.9°C
  • Sprzęt scott speedster 30
  • Aktywność Jazda na rowerze

Luźną szprychą i luźną nogą

Wtorek, 14 lutego 2017 · dodano: 15.02.2017 | Komentarze 15

Noga zaliczyła kontuzję podczas biegania, zatem trzeba było dosiąść rower aby nie obciążać nadmiernie kończyny. Luty nie nastraja do jazdy, lecz nadludzkim wysiłkiem zmusiłem swojego lenia aby się przewietrzył.

Trasę obrałem tradycyjną i nieskomplikowaną. Koło Kiekrza spotkałem Starsząpanią z którą kawałek pokręciłem, gadając jednocześnie o różnych duperelach. W Rokietnicy nasze drogi się rozeszły, więc samotnie podążyłem w stronę domu.

Troszkę dziwnie mi się jechało bez działającego licznika, gdyż w ostatniej chwili przed wyjazdem na szybko zakładałem inne koło do roweru. Ten pośpiech został spowodowany wynikiem inspekcji wspomnianego elementu jezdnego. A dokładniej okazało się, że kilka szprych jest dramatycznie luźnych i nie chciałem kusić losu.

Centrowanie potrzebne na gwałt!!!!!!
Kategoria szosa


  • DST 54.36km
  • Czas 02:05
  • VAVG 26.09km/h
  • Temperatura -0.1°C
  • Sprzęt scott speedster 30
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nogi z waty

Czwartek, 2 lutego 2017 · dodano: 02.02.2017 | Komentarze 2

Skoro wczoraj było bieganie, to dzisiaj czas na rower. Termometr oczywiście pokazywał poniżej zera. Zjadłem cokolwiek i chciałbym powiedzieć, że zszedłem po schodach ale wówczas bym skłamał. Ja po nich spełzłem, mając zakwasy po wczorajszej inauguracji lekkoatletycznej. Gdy dosiadłem szosę odżyłem na jakiś czas. Szczególną wdzięczność okazały kończyny dolne dalej zwane nogami, za zdjęcie z nich ciężaru i przełożenie go na siodełko.

Na trasie było ślisko i mglisto, co nie przeszkodziło mi pokręcić przez Sady (pachniało w nich paloną kawą z pobliskiej palarni), Lusowo, Starzyny do Rokietnicy. Tam zawróciłem i zaczęły się „schody”. Nogi dostałem jak z waty. Ale parłem dzielnie naprzód. Gdy ponownie byłem w Sadach, uśmiech znikł mi z twarzy. Od tego momentu złapała mnie niemoc straszna i zacząłem odliczać każdy kilometr do domu. Ostatnie 10 km było niczym wyrywanie politykowi złotówki na jakikolwiek cel charytatywny. Odcięło mnie jak po pokonaniu pierwszej dwusety w życiu. Było makabrycznie.

Jednak na moje szczęście dotarłem jakoś do domu i zakończyłem dzisiejszą aktywność sportową.

Gdy teraz to opisuję, jest kilka godzin później i w zasadzie umiejętność chodzenia we mnie zanikła. Nogi nie funkcjonują! Dlatego też jeśli jest jakaś młoda zgrabna niewiasta, chętna do pomocy w poruszaniu się zniedołężniałemu chwilowo człowiekowi (mnie), to proszę o pilny kontakt ;-).

Bieganie to dżuma XXI wieku. To zło wcielone. Na pohybel mu!!!!!!!
Kategoria szosa


  • DST 57.26km
  • Czas 02:07
  • VAVG 27.05km/h
  • Sprzęt scott speedster 30
  • Aktywność Jazda na rowerze

Antoni nie dogoni

Poniedziałek, 30 stycznia 2017 · dodano: 30.01.2017 | Komentarze 8

Jeśli chodzi o słońce, to tej zimy pogoda nas rozpieszcza. W związku z tym przezwyciężyłem lenia i wyruszyłem skoro świt blisko południa na rundę wokół komina.

Początek po dobrze znanej trasie do Lusowa. Za to za nim otrzymałem telefon, że czekają do odbioru zamówione klocki hamulcowe do samochodu. Komputer w moim osobistym czerepie, przeanalizował wpływ monsunów na rozwój saneczkarstwa słodkowodnego w Chinach i obliczył nowy azymut oraz dystans. Zatem za Rosnówkiem skręciłem w prawo i jadąc przez Psarskie, Strzeszyn oraz Golęcin wbiłem się w miasto. Do Dąbrowskiego było cacy, lecz gdy dojechałem do wspomnianej ulicy, pewność siebie mnie opuściła i zamiast podążać główną trasą wybrałem równoległy asfalt o wątpliwej jakości.

Powód? - strach, że szybki i wściekły Antoni mnie dogoni, obarczy obarczy winą za rozbicie Tupolewa, uprzednio mnie kasując przy jednoczesnej ucieczce z miejsca zdarzenia. Degradacja stopnia wojskowego którego nigdy nie posiadałem, również wchodziła w rachubę.

W końcu jakoś dotarłem do serwisu i klocki odebrałem. Zakup ten niestety przytłoczył mnie swoją wagą. Mimo wszystko był jeden pozytyw - że nie jeżdżę Kamazem, inaczej już bym nie ruszył z miejsca pod ich ciężarem.

Wytłumaczyłem sobie, że tak dociążony będę teraz robił trening PRO. Zawsze trzeba szukać pozytywów, więc przytłoczony dodatkową wagą nie narzekałem. Na Fabianowie umówiłem termin wymiany zakupionego gadżetu na dzień następny i niczym nie niepokojony dotarłem do domu.

Dzisiaj był przedostatni dzień względnego spokoju ducha, gdyż od lutego zostaje wdrożony tajny plan o kryptonimie "Wytop 2017", którego celem jest zrzucenie nadwagi, poprzez przykręcenie sobie koryta i wdrożenie do treningów biegania którego nie znoszę.



                                                                 Szosa - nie tędy droga moja "droga"
Kategoria szosa


  • DST 50.27km
  • Czas 01:57
  • VAVG 25.78km/h
  • Temperatura 1.6°C
  • Sprzęt scott speedster 30
  • Aktywność Jazda na rowerze

Cieniastyczność

Sobota, 28 stycznia 2017 · dodano: 30.01.2017 | Komentarze 4

- zero formy

- max zmęczenia

- przenikliwy chłód

Reasumując -  jestem cienki Bolek

Więcej   opisu klawiatura nie zniosła. 

Kategoria szosa