Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi lipciu71 z miasteczka Poznań i okolice. Mam przejechane 33628.42 kilometrów w tym 1743.21 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.33 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
Follow me on Strava

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy lipciu71.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2017

Dystans całkowity:995.72 km (w terenie 60.00 km; 6.03%)
Czas w ruchu:41:49
Średnia prędkość:23.81 km/h
Liczba aktywności:14
Średnio na aktywność:71.12 km i 2h 59m
Więcej statystyk
  • DST 66.00km
  • Czas 02:21
  • VAVG 28.09km/h
  • Sprzęt scott speedster 30
  • Aktywność Jazda na rowerze

2017-07-24

Poniedziałek, 24 lipca 2017 · dodano: 25.07.2017 | Komentarze 1

Kategoria szosa


  • DST 66.00km
  • Czas 02:23
  • VAVG 27.69km/h
  • Sprzęt scott speedster 30
  • Aktywność Jazda na rowerze

2017-07-21

Piątek, 21 lipca 2017 · dodano: 25.07.2017 | Komentarze 0

Kategoria szosa


  • DST 50.58km
  • Czas 01:55
  • VAVG 26.39km/h
  • Sprzęt scott speedster 30
  • Aktywność Jazda na rowerze

2017-07-19

Środa, 19 lipca 2017 · dodano: 25.07.2017 | Komentarze 0

Kategoria szosa


  • DST 30.50km
  • Czas 01:10
  • VAVG 26.14km/h
  • Sprzęt scott scale 80
  • Aktywność Jazda na rowerze

2017-07-19

Środa, 19 lipca 2017 · dodano: 25.07.2017 | Komentarze 0

Kategoria MTB


  • DST 107.22km
  • Czas 03:53
  • VAVG 27.61km/h
  • Sprzęt scott speedster 30
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nauczycielka i uczeń

Wtorek, 18 lipca 2017 · dodano: 18.07.2017 | Komentarze 5

Setka jak setka. Z ciekawszych rzeczy muszę stwierdzić, że słoneczko dzisiaj ciut przyprażyło główki niektórym kierowcom. Szczególnie jednemu w Lusowie, który mnie wyprzedził z prędkością około 160km/h. Nie było to fajne. Mały punkcik dla niego, że dał sobie ogromny margines zapasu miejsca do mojej osoby.

Za to kawałek dalej gdy jechałem szosą, mając ścieżkę rowerową po lewej stronie (więc nie musiałem z niej korzystać w świetle przepisów), zrównała się ze mną autem damulka i poinformowała mnie o łamaniu przeze mnie przepisu. Nie docierało do niej, że nie ma racji i nic sobie nie pozwoliła wytłumaczyć. Z uznaniem swojej wyższości, wyprzedziła mnie po chwili i pojechała w siną dal. Poczułem się jak sztorcowany uczniak w podstawówce ;-)

Długo zastanawiałem się nad motywem jej zaczepki. Ale w końcu doszedłem do kilku konstruktywnych wniosków:

1. Być może zapomniała zdjąć czarną folię zabezpieczającą jej ciemnie okulary, którą producent zakłada w fazie produkcji i gówno przez nie widziała.

2. Możliwe iż była właśnie w fazie swoich "trudnych dni" i szukała kogokolwiek aby się przypierdolić o cokolwiek gdziekolwiek, gdyż jej "stary" wyjechał na tydzień, aż ona dojdzie do siebie, a jej hormony wrócą na właściwe tory .

3. Może mnie podrywała i myślała, że jest w tym podrywie oryginalna.

Zapewne istniało jeszcze milion nieodkrytych powodów, ale kto babę zrozumie?

Dokręciłem do Bytynia, wróciłem przez Mrowino, Rokietnicę, Kiekrz i załatwiając coś jeszcze w mojej wsi, wróciłem do domku.

Fajnie, ciepło, wakacyjnie :)!!!



                                             Aż wstyd, że do tej pory nie zauważałem OSP Kaźmierz :(







Kategoria 100 i więcej, OSP, szosa


  • DST 38.84km
  • Teren 20.00km
  • Czas 02:23
  • VAVG 16.30km/h
  • Sprzęt scott scale 80
  • Aktywność Jazda na rowerze

2017-07-16

Niedziela, 16 lipca 2017 · dodano: 18.07.2017 | Komentarze 0

Rodzinnie
Kategoria MTB


  • DST 38.78km
  • Teren 20.00km
  • Czas 02:15
  • VAVG 17.24km/h
  • Sprzęt scott scale 80
  • Aktywność Jazda na rowerze

2017-07-15

Sobota, 15 lipca 2017 · dodano: 18.07.2017 | Komentarze 0

Rodzinnie
Kategoria MTB


  • DST 65.95km
  • Czas 02:23
  • VAVG 27.67km/h
  • Sprzęt scott speedster 30
  • Aktywność Jazda na rowerze

2017-07-14

Piątek, 14 lipca 2017 · dodano: 18.07.2017 | Komentarze 0

Treningowo
Kategoria szosa


  • DST 64.75km
  • Czas 02:26
  • VAVG 26.61km/h
  • Sprzęt scott speedster 30
  • Aktywność Jazda na rowerze

Proroczo

Środa, 12 lipca 2017 · dodano: 12.07.2017 | Komentarze 5

Żarty się skończyły. Trzeba było rozruszać nogi po niedzieli. Przy czym słowo TRZEBA, było ponad słowem CHCIAŁEM. Co więcej, wiedziałem że nie będzie lekko. Wiedziałem również, że pocierpię.

Do dwudziestego piątego kilometra płakałem. Nogi strajkowały, a w głowie ciągle coś mi mówiło abym zawrócił. Ale uparłem się i kręciłem dalej. W Mrowinie tuż przede mną, zjechał z chodnika na jezdnię rowerzysta, manewrując przy tym we mnie niczym pocisk samosterujący. Gdy po moim krzyku ostrzegawczym wybełkotał „sorry” z czesko albańskim akcentem, wiedziałem że jest nawalony jak traktor na dożynkach. Cudem uniknąłem kolizji. Przy okazji pozazdrościłem mu stanu w którym się znajdował :) Lepsze to niż iść do pracy na popołudnie, tak jak ja.

Potem z jazdą było już tylko lepiej. A gdy kupowałem sobie blisko domu śniadanie, czułem się już wyśmienicie. Zawsze mam takie odczucie, gdy jestem w pobliżu żarcia :)

Powoli zaczynam odliczanie do urlopu!!!!!!!!!!!!
Kategoria szosa


  • DST 173.00km
  • Czas 08:30
  • VAVG 20.35km/h
  • Sprzęt scott scale 80
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pierścień Rowerowy dookoła Poznania 2017

Niedziela, 9 lipca 2017 · dodano: 11.07.2017 | Komentarze 8

Pierścień Rowerowy dookoła Poznania. Klasyk wielkopolski. To właśnie zostało zaplanowanie na niedzielę. Szykując się na tę rundę, wypucowałem MTB (sam byłem w szoku własnej nadgorliwości), uszykowałem ciuchy i nastawiłem budzik.

Początkowo miałem zamiar dojechać na miejsce zbiórki w Niepruszewie rowerem, lecz opatrzność wlała mi wiadro rozumu do głowy i...... o tym pod koniec.

Ostatecznie na miejsce zbiórki przy plaży pojechałem autem. Na miejscu była już część uczestników, a reszta przyjechała po chwili. Gdy wszystko było gotowe ruszyliśmy.

Pierwszy kilometr wypadł po asfalcie, lecz już trzy minuty później skręciliśmy na szlak. Po kolejnych dwóch kilometrach, stan czystości roweru wrócił do tego sprzed pucowania. Do tej samej skali czystości dołączyły buty, skarpetki, nogi i częściowo cała reszta. A to wszystko za sprawą kałuż i błota po wcześniejszych opadach deszczu. Reszta ekipy wyglądała podobnie :) Na trzydziestym kilometrze ktoś zgłosił kłopoty zdrowotne, lecz dzielnie jechał dalej. Przejazd poligonem w Biedrusku przeszedł gładko.


                                                                  Gdzieś za lub przed poligonem

W Murowanej Goślinie stanęliśmy przy ponoć doskonałej cukierni, na ponoć wybitne drożdżówki. Niestety kolejka wijąca się wewnątrz, najprawdopodobniej potwierdzała dobrą jakość, lecz my nie mieliśmy tyle czasu aby tam czekać. Zjedliśmy coś z Biedronki.

Kawałek dalej wypadł zaplanowany postój w Puszczy Zielonce, gdzie czekali na nas rodzice jadącego z nami kolegi, wraz z poczęstunkiem. Był arbuz i placek. Pyszota!!!

                                                                                                  Popas

W tym miejscu chory uczestnik zrezygnował z dalszego uczestnictwa. Po dobrze mi znanych duktach puszczy, przyszedł czas na skatowaną zębem czasu, betonową drogę w Bednarach. Po tym mam drgawki do dzisiaj :)



                                                                                 Betonowa masakra

Kostrzyn stał się naszym wodopojem, gdyż zapasy płynów już były na wyczerpaniu. Następnie przez Tulce i Borówiec dotarliśmy do Kórnika, gdzie zaplanowaliśmy popas. Ktoś znał niezłą Tawernę, lecz gdy do niej dojechaliśmy, tłumy ludzi nas przeraziły, a czas oczekiwania na posiłek był około godziny. Zrezygnowaliśmy. Za to kawałek dalej była budka z kurczakami z rożna i tam właśnie coś zjedliśmy. Szału nie było, ale głód był zaspokojony.



                                                                           Ekipa podczas popasu






I ja. Za stary jestem aby siadać na krawężnikach ;-) 





                                                                                             Rumaki


Bez chwili zwłoki podjęliśmy dalszą jazdę. Niestety przed Mosiną zrezygnował kolejny uczestnik, więc już tylko w szóstkę kontynuowaliśmy dalszą wyprawę. Od dłuższego czasy tempo jazdy było wysokie. Dla mnie nawet aż za bardzo. Przy podjeździe na Osową Górę kompletnie mnie odcięło. Na szczęście ekipa poczekała na mnie na szczycie. Potem wcale nie było wesoło za sprawą opuszczających mnie sił.

Tyłek mnie bolał, nogi piekły, a morale spadało. Moje oczywiście :)

Gdzieś po drodze był jeszcze krótki postój. Stęszew dał mi nadzieję iż dotrwam do końca. W Podłozinach wiedziałem, że jesteśmy już blisko mety. I gdy już wypatrywałem tablicy Niepruszewo, pomyślałem sobie, że miło iż nikt nie złapał żadnego defektu. Minutę później Bartek złapał laczka. Wymienił dętkę, ruszyliśmy na ostatnie kilkaset metrów i ktoś jeszcze złapał laczka. Drobny podwójny pech na samym końcu.

Na mecie prościutko pojechaliśmy na kąpielisko i po chwili zaliczałem pierwszą kąpiel w jeziorze w tym sezonie. Doznałem uczucia ekstazy po całym dniu pedałowania w upale. Zmyłem z siebie błoto, lecz niestety nie zmęczenie.



                                                                                              Meta :)


Na końcu była pamiątkowa fotka, podziękowania sobie za wspólną jazdę. W duchu podziękowałem sobie, że przyjechałem autem, bo powrót rowerem do domu by mnie zabił. Miałem dość.

W domu padłem bez czucia. Ale na szczęście nie bez całkowitego, bo gdy po prysznicu wyprostowałem nogi, w ręce poczułem zimne piwo. Miłe to uczucie. Pierścień Rowerowy dookoła Poznania został w pełni ukończony :)

Dziękuję wszystkim za wspólną jazdę.


Kategoria MTB, 100 i więcej