Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi lipciu71 z miasteczka Poznań i okolice. Mam przejechane 33628.42 kilometrów w tym 1743.21 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.33 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
Follow me on Strava

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy lipciu71.bikestats.pl
  • DST 104.49km
  • Czas 04:47
  • VAVG 21.84km/h
  • VMAX 46.00km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • Sprzęt scott speedster 30
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wiatrowo, dożynki i wiatr rzeźnik

Poniedziałek, 7 września 2015 · dodano: 07.09.2015 | Komentarze 4

To co działo się za oknem przypominało wietrzny Armagedon. Zaplanowałem na dzisiaj setkę i wcinając śniadanie zachodziłem w głowę czy to aby rozsądne. Ale, że planów się nie zmienia przy byle niedogodności to gdy tylko otarłem pysk po kawie, zebrałem się w sobie i nieśmiało wynurzyłem się z domu.
Pierwszy powiew który przyjąłem dzielnie na siebie zamienił mój rower w łopoczącą chorągiewkę, którą trzymałem dzielnie w ręce i ze wszystkich sił starałem się nie wypuścić. W końcu usiadłem na nim aby go uziemić i ruszyłem w zaplanowaną trasę do Wągrowca. Z początku jazda szła strasznie, a po kilku kilometrach było już katastrofalnie. Około piętnastego kilometra dopadły mnie myśli aby odłożyć jazdę na bardziej sprzyjające warunki. Ale miałbym ubaw z samego siebie gdybym to zrobił hehe. Przed skrętem na Rogoźno wiatr zaczął mnie popychać i jako wieczny malkontent również z tego faktu byłem niezadowolony, bo oznaczało to, że w drodze powrotnej będzie odwrotnie. Biednemu zawsze wiatr w oczy wieje ;-).

Parłem więc do przodu jak podrzędny moczymorda do najbliższego baru. Przed Skokami natknąłem się na policjantów namierzających radarem „szybkich i wściekłych”. Nawet przez moment nie pomyślałem aby się wtoczyć na znajdującą się obok na tym odcinku drogę rowerową. Przez paskudne wietrzysko nastawiony byłem bojowo i w tym momencie wyznawałem tylko jedną zasadę – „będę jechał tak jak ja zechcę, a nie jak mi przepisy dyktują”. Chyba nie chciało im się tracić czasu na tak niepewny mandat skoro klienci w samochodach walili drzwiami i oknami. I bardzo dobrze bo to nie był ani czas, ani miejsce na dyskusje o słuszności mojego wyboru.

Kawałek dalej ujrzałem miejscowość o nazwie Wiatrowo. Tak. Ta nazwa wiele tłumaczyła z czym dzisiaj musiałem się zmagać. Później wjechałem przypadkiem do centrum Wągrowca, zamiast przemknąć obwodnicą i skierowałem się na Rogoźno. Od tego momentu co jakiś czas natykałem się na dożynkowe akcenty. W końcu objawiło mi się Rogoźno, a na mojej twarzy objawił się uśmiech bo to miało oznaczać, że wiatr teraz powinien mi pomagać. POWINIEN!!!!! Ale nie pomagał. Czasami robił wielką łaskę jeśli dmuchał z boku. Zbliżając się do Murowanej Gośliny było już trochę lepiej. Tylko trochę.

Do domu wróciłem ujechany na koń po Wielkiej Pardubickiej.

WIND WON!!!!!!!!!!!!!!!!!!




                                           Bardzo subtelna nazwa jak na dzisiejszy dzień ;-)





                                                          W hołdzie Tomaszowi, dożynkowemu zbieraczowi.





















Kategoria szosa, 100 i więcej



Komentarze
Trollking
| 21:08 poniedziałek, 7 września 2015 | linkuj Zbyt mało doświadczony dożynkowo jestem... :)
lipciu71
| 20:45 poniedziałek, 7 września 2015 | linkuj Nie ma za co.

A z dożynkami jest jak z grzybami. Trzeba wiedzieć gdzie i kiedy szukać ;-)
Trollking
| 20:24 poniedziałek, 7 września 2015 | linkuj ...za dedykację dziękuję :)
Trollking
| 20:23 poniedziałek, 7 września 2015 | linkuj A się zastanawiałem czy zapowiadany podczas ostatniego spotkania plan zrealizujesz.

Patrząc na podmuchy stawiałem na 50/50. Nooo, z grubsza :) Tym bardziej szacunek za to dokonanie. I to wielki.

A "dożynków" podczas jednego wyjazdu upolowałeś więcej niż ja podczas wszystkich. To nie jest sprawiedliwe...
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa iobec
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]