Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi lipciu71 z miasteczka Poznań i okolice. Mam przejechane 33628.42 kilometrów w tym 1743.21 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.33 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
Follow me on Strava

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy lipciu71.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

szosa

Dystans całkowity:26164.20 km (w terenie 35.00 km; 0.13%)
Czas w ruchu:904:58
Średnia prędkość:27.46 km/h
Maksymalna prędkość:67.93 km/h
Suma podjazdów:3867 m
Suma kalorii:10866 kcal
Liczba aktywności:354
Średnio na aktywność:73.91 km i 2h 43m
Więcej statystyk
  • DST 66.00km
  • Czas 02:23
  • VAVG 27.69km/h
  • Sprzęt scott speedster 30
  • Aktywność Jazda na rowerze

2017-07-21

Piątek, 21 lipca 2017 · dodano: 25.07.2017 | Komentarze 0

Kategoria szosa


  • DST 50.58km
  • Czas 01:55
  • VAVG 26.39km/h
  • Sprzęt scott speedster 30
  • Aktywność Jazda na rowerze

2017-07-19

Środa, 19 lipca 2017 · dodano: 25.07.2017 | Komentarze 0

Kategoria szosa


  • DST 107.22km
  • Czas 03:53
  • VAVG 27.61km/h
  • Sprzęt scott speedster 30
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nauczycielka i uczeń

Wtorek, 18 lipca 2017 · dodano: 18.07.2017 | Komentarze 5

Setka jak setka. Z ciekawszych rzeczy muszę stwierdzić, że słoneczko dzisiaj ciut przyprażyło główki niektórym kierowcom. Szczególnie jednemu w Lusowie, który mnie wyprzedził z prędkością około 160km/h. Nie było to fajne. Mały punkcik dla niego, że dał sobie ogromny margines zapasu miejsca do mojej osoby.

Za to kawałek dalej gdy jechałem szosą, mając ścieżkę rowerową po lewej stronie (więc nie musiałem z niej korzystać w świetle przepisów), zrównała się ze mną autem damulka i poinformowała mnie o łamaniu przeze mnie przepisu. Nie docierało do niej, że nie ma racji i nic sobie nie pozwoliła wytłumaczyć. Z uznaniem swojej wyższości, wyprzedziła mnie po chwili i pojechała w siną dal. Poczułem się jak sztorcowany uczniak w podstawówce ;-)

Długo zastanawiałem się nad motywem jej zaczepki. Ale w końcu doszedłem do kilku konstruktywnych wniosków:

1. Być może zapomniała zdjąć czarną folię zabezpieczającą jej ciemnie okulary, którą producent zakłada w fazie produkcji i gówno przez nie widziała.

2. Możliwe iż była właśnie w fazie swoich "trudnych dni" i szukała kogokolwiek aby się przypierdolić o cokolwiek gdziekolwiek, gdyż jej "stary" wyjechał na tydzień, aż ona dojdzie do siebie, a jej hormony wrócą na właściwe tory .

3. Może mnie podrywała i myślała, że jest w tym podrywie oryginalna.

Zapewne istniało jeszcze milion nieodkrytych powodów, ale kto babę zrozumie?

Dokręciłem do Bytynia, wróciłem przez Mrowino, Rokietnicę, Kiekrz i załatwiając coś jeszcze w mojej wsi, wróciłem do domku.

Fajnie, ciepło, wakacyjnie :)!!!



                                             Aż wstyd, że do tej pory nie zauważałem OSP Kaźmierz :(







Kategoria 100 i więcej, OSP, szosa


  • DST 65.95km
  • Czas 02:23
  • VAVG 27.67km/h
  • Sprzęt scott speedster 30
  • Aktywność Jazda na rowerze

2017-07-14

Piątek, 14 lipca 2017 · dodano: 18.07.2017 | Komentarze 0

Treningowo
Kategoria szosa


  • DST 64.75km
  • Czas 02:26
  • VAVG 26.61km/h
  • Sprzęt scott speedster 30
  • Aktywność Jazda na rowerze

Proroczo

Środa, 12 lipca 2017 · dodano: 12.07.2017 | Komentarze 5

Żarty się skończyły. Trzeba było rozruszać nogi po niedzieli. Przy czym słowo TRZEBA, było ponad słowem CHCIAŁEM. Co więcej, wiedziałem że nie będzie lekko. Wiedziałem również, że pocierpię.

Do dwudziestego piątego kilometra płakałem. Nogi strajkowały, a w głowie ciągle coś mi mówiło abym zawrócił. Ale uparłem się i kręciłem dalej. W Mrowinie tuż przede mną, zjechał z chodnika na jezdnię rowerzysta, manewrując przy tym we mnie niczym pocisk samosterujący. Gdy po moim krzyku ostrzegawczym wybełkotał „sorry” z czesko albańskim akcentem, wiedziałem że jest nawalony jak traktor na dożynkach. Cudem uniknąłem kolizji. Przy okazji pozazdrościłem mu stanu w którym się znajdował :) Lepsze to niż iść do pracy na popołudnie, tak jak ja.

Potem z jazdą było już tylko lepiej. A gdy kupowałem sobie blisko domu śniadanie, czułem się już wyśmienicie. Zawsze mam takie odczucie, gdy jestem w pobliżu żarcia :)

Powoli zaczynam odliczanie do urlopu!!!!!!!!!!!!
Kategoria szosa


  • DST 104.50km
  • Czas 03:55
  • VAVG 26.68km/h
  • Sprzęt scott speedster 30
  • Aktywność Jazda na rowerze

Prawdziwkowo

Środa, 5 lipca 2017 · dodano: 05.07.2017 | Komentarze 7

Bo setki są jak prawdziwki i lubią występować parami. Zatem z tym grzybiarskim zamysłem wyruszyłem kropnąć troszkę kilometrów, aby je dopasować z grubsza do wczorajszego dystansu. Przy czym określenie kropnąć było lekko niefortunne z uwagi na deszcz, który mnie dopadł koło półmetka przy Bytyniu. 10km dalej było już sucho, a po chwili ja również pozbyłem się z siebie wody. Prawie jak kaczka :)

Powrót przez Mrowino, Kiekrz, Zakrzewo. Rundka przyjemna, bez przykrych niespodzianek.

Wczoraj 100,6km dzisiaj 104,5 - para prawdziwków jak się patrzy :)

Może te prawdziwe grzyby również zechcą wyskoczyć w tym roku, bo od dwóch lat u mnie z tym posucha.
Kategoria 100 i więcej, szosa


  • DST 100.60km
  • Czas 03:50
  • VAVG 26.24km/h
  • Sprzęt scott speedster 30
  • Aktywność Jazda na rowerze

Aptekarska setunia

Wtorek, 4 lipca 2017 · dodano: 04.07.2017 | Komentarze 10

Najpierw posiedziałem w ciuchach rowerowych prawie godzinę przed komputerem, bo zaczęło lać, mimo iż pogodynka w tym temacie milczała jak Antoni w sprawie swoich słynnych ucieczek. Potem gdy już ruszyłem, to wiedziałem że lekko nie będzie. Wiało. A chciałem wykręcić stówkę.

Do Kaźmierza cierpiałem, aby potem po zwrocie mieć lżej. Od Przeźmierowa duło z boku, aby po kilku kilometrach znów mieć lekko. Ale żeby nie było za kolorowo, zrobiłem extra pętlę przez Dąbrowę, gdzie znów mnie sponiewierało. Na tym etapie użyłem środka dopingującego w postaci Princessy orzechowej z "Żabki" Czary goryczy dopełniło dobijanie kilometrów serwisówkami w szczerym polu, gdzie byłem miotany niczym chorągiewka. Do domu dotarłem z przebiegiem 95km. Tam nastąpiła zmiana roweru na MTB, oraz zabranie plecaka i ciut okrężna trasą pomknąłem po odbiór przesyłki z paczkomatu. Nadawca okazał się niezłym jajcarzem, gdyż zamówione spodenki przesłał w kartonie wielkości Fiata126p. Jakoś się z tym zabrałem. Dodatkowo kupiłem prowiant na obiad i gdy ponownie zawitałem pod drzwi stwierdziłem, iż "setka" wyszła mi prawie z aptekarską dokładnością.

Bo i po co się przemęczać ;-)???
Kategoria szosa, 100 i więcej


  • DST 49.50km
  • Czas 02:02
  • VAVG 24.34km/h
  • Sprzęt scott speedster 30
  • Aktywność Jazda na rowerze

W luźnych gatkach

Poniedziałek, 3 lipca 2017 · dodano: 03.07.2017 | Komentarze 6

Najpierw po auto które padło w niedzielę na mieście, później z lawetą do Rokietnicy, a następnie od mechaniora do domu. Cała eskapada w czapeczce z daszkiem, bawełnianej koszulce i luźnych szortach z plecakiem jako balastem. Jakieś kilosy wyszły.

                                                                        Plus kibice na trasie :)





                                                  No i udało mi się kogoś wyprzedzić. SUKCES pełnym ryjem ;-)
Kategoria szosa


  • DST 78.56km
  • Czas 02:56
  • VAVG 26.78km/h
  • Sprzęt scott speedster 30
  • Aktywność Jazda na rowerze

2017-06-29

Czwartek, 29 czerwca 2017 · dodano: 03.07.2017 | Komentarze 0

Treningowo i zwyczajnie
Kategoria szosa


  • DST 250.23km
  • Czas 09:03
  • VAVG 27.65km/h
  • Sprzęt scott speedster 30
  • Aktywność Jazda na rowerze

Walka z czasem i nutką goryczy w tle, czyli Poznań - Kutno po raz drugi

Poniedziałek, 26 czerwca 2017 · dodano: 28.06.2017 | Komentarze 14

Poniedziałek. Pobudka. A wyjazd miał być we wtorek. Wiatr niestety zmienił swoje plany i miałem do wyboru jazdę pod niego, lub zmienić dzień i kierunek. Wybrałem drugą opcję.

Ruszyłem o 4:00, mimo początkowego planu o 3:00 I miało to wpływ na późniejszy rozwój wydarzeń. O tym potem.


                                                                                                Halt!!!

Zatem skoro świt nastąpił start na połów gmin. Już na początku zatrzymał mnie szlaban. Na szczęście na krótko. Następnie przez 15km jechałem pustym miastem, co zawsze wprawia mnie w zachwyt. W końcu wpadam na trasę do Gniezna i wygodnym poboczem docieram do niego. Za nim kieruję się na Trzemeszno, a tym samym rozpoczynam zbieranie gmin. Lecz zanim do niego dojechałem, zrobiłem po 75km pierwszy popas.

Takie są następstwa kiepskiego śniadania :)


                                                                                        Wiatraczek

W Trzemżalu odbiłem w bok po gminę, która aż się prosiła o zebranie hehe, a przy okazji trafiłem pierwsze OSP. Dzień już wstał i był pochmurny, co mi bardzo odpowiadało. Do tego wiatr pomagał. Warunki wprost idealne na dłuższy wypad. Po drodze zaliczyłem Przyjezierze, gdzie klimat przypominał tandetną gorączkę naszego wybrzeża.



                                                                                        Mielno pełnym ryjem, mimo iż to tylko Przyjezierze ;)

Sklepik na sklepiku, kebab gonił pizzę, a hot dog popychał loda z goframi :). W takim luksusie dotarłem do Kownat, gdzie zaliczyłem drugi sklepik i uzupełniłem zapasy, plus trzy kiełbaski z powodu braku kabanosów. I gdy kilka kilometrów dalej pałaszowałem w czasie jazdy owe kiełbaski, dopadł mnie we Wturku wioskowy kundel i podczas ucieczki upuściłem ostatniego serdelka.




                                                             A ja myślałem, że tego dnia był poniedziałek :)

Co za pech :( Żeby się cholerne szczekadło nim udławiło ;)

Skoro wiatr pięknie pomagał, to w głowie zaświtała mi myśl, czy aby nie pokusić się o próbę złapania wcześniejszego pociągu. Jadąc dalej, w głowie cały czas robiłem obliczenia. Kosztowne ale o tym za chwilę.

Na trasie nie spotkałem nic ciekawego, a dystans do końca był mniejszy z każdą chwilą. 100km przed metą wychodziło, że jest realna szansa na sukces w temacie wcześniejszego powrotu i późniejszego startu. Mimo wszystko miałem jeszcze luz psychiczny. Niestety w pewnym momencie musiałem jechać kilometr szutrówką w lesie, co na oponach szosowych do przyjemności nie należało. 



                                                         Jakość foty odpowiednia do jakości nawierzchni :)


75km do końca. Zegarek pokazywał, że nie muszę się martwić o nic. To też się nie martwiłem.

Na 195km mojego wypadu, ssanie w żołądku było na tyle duże, że obowiązkowa była wizyta w sklepie. W Osieczu Wielkim zderzyłem się z obsługą rodem z PRLu. Jedna sprzedawczyni rozwalona na lodówce czytała gazetę i mówiła drugiej (dużo młodszej) co ma podać. Inna sprawa, iż wielkiego wyboru nie było. Na szybko kupiłem bułkę, dwie cienkie parówki i sok jabłkowy. Przed sklepem napój przelałem do bidonów, a pseudo kiełbaski wpakowałem do pieczywa i ruszyłem nie tracąc czasu. Jadłem jadąc. Krótko po tym wyprzedziło mnie dwóch motocyklistów. Samo w sobie nie było to dziwne, lecz po krótkim dystansie na długiej prostej w jakiejś wsi, wylazł mi na drogę policjant machając lizakiem. Jednocześnie usłyszałem za mną zwalniające auto. Dla pewności zapytałem z uśmiechem mijanego stróża prawa, czy to ja mam się zatrzymać. Również z uśmiechem mi odpowiedział, że nie dzisiaj. Dowcipniś hehe. Na poboczu również stały dwa motocykle które dopiero co mnie wyprzedziły. Mieli pecha :( Co gorsze jednak, siły zaczęły mnie opuszczać i zacząłem sobie zdawać sprawę o możliwej przegranej w walce z czasem. Powoli odpuszczałem tempo. Czułem lekki posmak porażki.

Za Lubieniem Kujawskim stanęła mi przed oczami, niczym oaza na środku pustyni stacja Orlen. A skoro Orlen to KAWUSIA!!!!!!!! I już do niej podjeżdżałem, już prawie zamawiałem ten cudowny napar, już prawie witałem się z gąską...... gdy coś siedzące w moim łbie, coś bliżej niesprecyzowanego, kazało mi sprawdzić godzinę.

Sprawdziłem. Miałem 53minuty i około 25km do pokonania. Moja rozterka trwała 20sekund, po czym ze łzami w oczach pożegnałem w duchu Orlen i ruszyłem gonić pociąg. Za Nartami miałem w planach odbić po gminę leżącą z boku mojego szlaku. Przez chwilę pomyślałem czy jej sobie nie odpuścić, żeby zyskać na czasie. Ale to by było już przegięcie i naruszenie własnego wewnętrznego regulaminu, gdyż w istocie do niczego mi się tak naprawdę nie spieszyło. No prawie :)

Zatem gminę ową zaliczyłem i ostatkiem sił popędziłem do Kutna, przez które o dziwo przejechałem bezkolizyjnie. Wpadłem na dworzec, zobaczyłem swój pociąg stojący na peronie i zziajany wsiadłem do składu, mając jakieś trzy minuty zapasu. O dumie mnie rozpierającej nawet nie wspominając. I gdyby na tym był koniec, wówczas wyjazd byłby wprost idealny.

Niestety, życie ma zawsze jakiegoś Czarnego Piotrusia w rękawie :)

Gdy już powiesiłem rower, przyszła konduktorka której zameldowałem chęć zakupu u niej biletu. Potwierdziła i powiedziała, że niech odsapnę i zaraz do mnie podejdzie. Po chwili faktycznie podeszła, zapytała dokąd chcę jechać i postukała w swoją maszynkę do biletów. Cierpliwie czekałem z uśmiechem. Pociągiem lekko szarpnęło, skład ruszył i w tym momencie usłyszałem: 120.10zł POPROSZĘ.



??????????????????????????????????????????????????????????

Uśmiech mi zszedł z twarzy :)

Ile????????????????????????????????????????????????????????

120.10zł padło tak samo - suma wypowiedziana ponownie nic się nie zmieniła.

Ja na to, że chyba zaszła lekka pomyłka, bo jak sprawdzałem w domu dnia poprzedniego, to powinien przejazd z rowerem kosztować około 60zł.

Zostałem zaproszony do przedziału konduktorskiego, a tam mi wyjaśniono, iż taka cena faktycznie widnieje na ten pociąg jako Super Promo, ale dotyczy TYLKO I WYŁĄCZNIE zakupu przez internet. Zaś kupując w kasie lub u konduktora cena jest inna.

Jako iż tak do końca durny nie jestem, zapytałem grzecznie, czy jak zaraz kupię przez internet ów bilet, bo będzie to uznane. Z uśmiechem otrzymałem informację, że taka sprzedaż jest blokowana na 15 minut przed odjazdem, a skład już jak widzę jedzie.

Chwytając się ostatniej deski ratunku zapytałem, czy w drodze wyjątku mogę kupić bilet przez internet od następnej stacji? Znów z uśmiechem powiedziano mi, iż następna i jedyna stacja na tym odcinku to Gniezno :)

Nie pozostało mi nic innego, jak tylko zapłacić, mieć świadomość, że gdybym tak nie pędził i pojechał dwie godziny poźniej , to bym był zasobniejszy o 60zł hehe. Taka właśnie czasami jest cena zwycięstwa :)

Za to przejechałem się w luksusie EIC i gorzko delektowałem każdą wydaną przed chwilą złotówką ;-)




                                                                                                  PODSUMOWANIE

Wyjazd był baaaaaaaaaaardzo udany. Wiatr zgodnie z pogodynką bardzo pomagał przez cały czas. Z wyjątkami gdy zawiłości trasy nakazywały mi zmiany kierunku jazdy i wówczas wiało z boku.

Nadal twierdzę, że takie szwendanie się przez nieznane wsie, miasteczka, pola ma swój urok. A dodatkowo zapach mijanych łąk, lasów i innych rozlewisk o tej porze roku, dla takiego mieszczucha jakim ja jestem, to bardzo fajna odskocznia od życia w codziennym kieracie.

Oczywiście zostały zaliczone nowe gminy: Trzemeszno (239), Mogilno (240), Orchowo (241), Strzelno (242), Jeziora wielkie (243), Wilczyn (244), Skulsk (245), Piotrków Kujawski (246), Wierzbinek (247), Topólka (248), Lubraniec (249), Boniewo (250), Chodecz (251), Lubień Kujawski (252), Nowe Ostrowy (253), Łanięta (254), Strzelce (255)






                                                                     OSP Trzemżal

































Kategoria 200 z plusem, Gminy, OSP, szosa