Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi lipciu71 z miasteczka Poznań i okolice. Mam przejechane 33628.42 kilometrów w tym 1743.21 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.33 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
Follow me on Strava

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy lipciu71.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

szosa

Dystans całkowity:26164.20 km (w terenie 35.00 km; 0.13%)
Czas w ruchu:904:58
Średnia prędkość:27.46 km/h
Maksymalna prędkość:67.93 km/h
Suma podjazdów:3867 m
Suma kalorii:10866 kcal
Liczba aktywności:354
Średnio na aktywność:73.91 km i 2h 43m
Więcej statystyk
  • DST 42.00km
  • Czas 01:42
  • VAVG 24.71km/h
  • Sprzęt scott speedster 30
  • Aktywność Jazda na rowerze

4/2016 cholerne góry ;-)

Poniedziałek, 15 sierpnia 2016 · dodano: 16.08.2016 | Komentarze 3

Pierwszy mój pobyt w górach z rowerem. Wiedziałem, że nie będzie lekko. Wystartowaliśmy z Krzysiem ze Świeradowa zaraz po śniadaniu na rekonesans naszych sił po dwóch tygodniach leniuchowania, gdzie hasłem przewodnim było od rana: ile kupić piwa na dzisiaj ;-)?

Kurs Szklarska Poręba. Najpierw było z górki, następnie zaczęło się wznosić. I tak wznosiło przez 10km. Ja człowiek z równin przez ten czas zdążyłem wypruć sobie flaki, wezwać kilkukrotnie pomoc medyczną, pożegnać z bliskimi, rzucić rowerem do lasu i przysiąc sobie, że już nigdy nie wsiądę na rower. Na samym szczycie podjazdu do kompletu złapała mnie kolka. Następnie zaczęło się wypłaszczenie, a po kilku kilometrach zjazd do Szklarskiej, gdzie pobiłem swój Vmax – 63,53km/h

                                                                               
                                                                                            Szklarska Poręba


                                                                              Tuż przed zjazdami



To był nasz dzisiejszy półmetek. Nastąpiła chwila na oglądanie tłumów turystów i rozpoczęliśmy powrót. Zjazd był miodzio, ale powrotny podjazd pokonywałem na najbardziej miękkim przełożeniu jakie posiadał mój rower. 10km od mety dla odmiany rozpoczęły się zjazdy, na których zaliczyłem kolejne Vmaxy – 64,07 i 64,17

Po dotarciu do Świeradowa podjechaliśmy do zapoznanego dnia poprzedniego pubu, ale niestety był jeszcze zamknięty. To jest najzwyczajniejszy skandal, aby kuracjusze nie mogli koło południa walnąć sobie browarka ;-).

Wpadły nowe gminy: Świeradów Zdrój, Mirsk, Stara Kamienica, Szklarska Poręba
Kategoria szosa, Gminy


  • DST 59.51km
  • Czas 02:17
  • VAVG 26.06km/h
  • Sprzęt scott speedster 30
  • Aktywność Jazda na rowerze

3/2016

Środa, 10 sierpnia 2016 · dodano: 16.08.2016 | Komentarze 1

Bruk, wiatr i chłód


 Cholerny lubuski bruk 
Kategoria szosa


  • DST 61.63km
  • Czas 02:15
  • VAVG 27.39km/h
  • Sprzęt scott speedster 30
  • Aktywność Jazda na rowerze

2/2016

Sobota, 6 sierpnia 2016 · dodano: 16.08.2016 | Komentarze 0

Wakacyjna miernota
Kategoria szosa


  • DST 52.27km
  • Czas 02:00
  • VAVG 26.14km/h
  • Sprzęt scott speedster 30
  • Aktywność Jazda na rowerze

1/2016 w końcu urlop

Poniedziałek, 1 sierpnia 2016 · dodano: 04.08.2016 | Komentarze 3

Pierwszy urlopowy wyjazd rowerem. Plan zakładał zrobienie pętli przez Sulęcin. To było bardzo ambitne założenie, które zostało zweryfikowane przez pierwszą hopkę cholernego lubuskiego na której przeżyłem istne katusze po kilkudniowej integracji wakacyjnej.

Do Bledzewa jakoś jeszcze poszło, bo było z górki. Sokolę Dąbrowę osiągnąłem z wkręcającym się w szprychy jęzorem, ale parłem dalej z uporem maniaka. Tuż za nią ujrzałem geniusz polskiej myśli drogowej, za sprawą niecodziennie ułożonej kratki kanalizacyjnej.



W Lubniewicach nastało we mnie postanowienie o skróceniu dystansu i dojechałem tylko do Jornatowa w którym zakończyły się moje cierpienia jazdy pod górkę i wiatru prosto pod koła. Po nawrocie usadowiłem się za prosiakowozem, który mnie podciągnął pod jedno z miliona wzniesień.

Jadąc ponownie przez Sokolą Dąbrowę minąłem tłum wiwatujących na moją cześć kibiców :)






Przed Chyciną wyhamował mnie kombajn, za którym przynajmniej wypocząłem. Na moje nieszczęście gdy w końcu go wyprzedziłem,
zaczął się podjazd i musiałem ostro pracować aby kombajnista mnie nie połknął ;-)

                                                                           Wielkie bydle :)
Dotarcie do mety uznałem za sukces sezonu i dokonałem tego mając w pamięci widok czekającego na mnie wnętrza lodówki :)


                                                                       Na pierwsze pragnienie coś jest ;-)

Kategoria szosa


1... skok na okienko ;-)

Czwartek, 28 lipca 2016 · dodano: 28.07.2016 | Komentarze 6

 Tak proszę nie regulować odbiorników, gdyż całkowity dystans wyniósł około 200 metrów. Dzisiaj wyjątkowo rowerem wybrałem się po pracy. A cała jazda odbyła się z domu na parking w celu zapakowania roweru do auta na jutrzejszą podróż. Dzisiaj, bo takie są wymagania techniczne całej operacji.

Ale od początku. Na dzisiejszą rundę nawet się specjalnie nie przebierałem. Nie założyłem również kasku dla bezpieczeństwa. Zanim się dobrze rozpędziłem, już musiałem hamować. I to już cała historia :) 

Ostatni dzień pracy już jest za mną, a od jutra JADĘ NA URLOP!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Chciałem dzisiaj zaistnieć w okienku ale widzę, że już są lepsi. Trudno, jeszcze kiedyś zabłysnę ;-)
Kategoria szosa


  • DST 63.38km
  • Czas 02:12
  • VAVG 28.81km/h
  • Sprzęt scott speedster 30
  • Aktywność Jazda na rowerze

2...1... OBCY już byli :)

Środa, 27 lipca 2016 · dodano: 27.07.2016 | Komentarze 3

Temperatury nie zwalniają. I bardzo dobrze, bo jeszcze trochę, a znowu będę musiał ubierać się na cebulkę i ze łzami w oczach wspominać panujące obecnie upały. Jest lato – jest ciepełko, to odwieczne prawo natury :) Urlop nadchodzi!!!

Start lekko przed 9:00, co przy panującej temperaturze pozwoliło mi zaoszczędzić na rozgrzewce, której nigdy i tak nie robię. Bez szaleństw, dobrze znanymi asfaltami dojechałem do półmetka w Mrowinie. Kawałek za nim trafiłem na ślady obecności OBCYCH na naszych terenach. Wywnioskowałem to po tym, że ktoś porwał kierowcę i cholera wie kogo jeszcze z pojazdu, dla którego nie mam fachowej nazwy. Okoliczni mieszkańcy po dogłębnym przepytaniu nic dziwnego nie zauważyli. Potrafią UFOle zacierać za sobą ślady ;-)


                                                      Tyle po sobie zostawili.  Cześć pamięci porwanych :)



Pełen niepokoju o siebie pojechałem dalej. I gdy jadąc Lusowem, mając w głębokim poszanowaniu ścieżkę rowerową, rozstrąbił się za mną dostawczak. Stanąłem i wysłuchałem krótkiego elaboratu kierowcy o biegnącej obok drodze rowerowej. Moja riposta była krótka i rzeczowa:

- panie, jak mam po tym gównie z kostki jechać tym rowerem? To jest rower szosowy, a po tamtym to może jechać baba do sklepu!

Uśmiechnął się, machnął ręką i pojechał dalej rozumiejąc, że nic z tego nie rozumie :). Ale zaraz za nim była osobówka z której wychyliła się mamuśkowata blondynka i wskazując palcem krzyknęła do mnie: tam jest droga rowerowa!!!

Nie wiedziałem, iż moje ciemne okulary tak wprowadzają ludzi w błąd, że myślą iż jestem ociemniały. Brak białej laski nawet ich z tego błędu nie wyprowadził ;-) Po tym wszystkim już tylko wyprowadziłem zbłądzonych podróżnych, pytających o drogę na właściwy kierunek czyli Wrocław i dotarłem do domu.

Nudno dzisiaj nie było hehe,  a jutro chyba nic nie pokręcę :(



Kategoria szosa


  • DST 63.23km
  • Czas 02:12
  • VAVG 28.74km/h
  • Sprzęt scott speedster 30
  • Aktywność Jazda na rowerze

3...2...1... coraz bliżej, a jednak jeszcze daleko

Wtorek, 26 lipca 2016 · dodano: 26.07.2016 | Komentarze 6

Jeszcze trzy dni pracy które będą się ciągnęły jak flaki z olejem. Zostałem obudzony o nieludzkiej godzinie, za sprawą wcześniejszego pójścia spać. W sumie to dobrze, bo przed pracą miałem jeszcze coś do załatwienia. Tym samym dzisiejszą jazdę zrobiłem zanim ktoś włączył piekarnik na full.

Początek odbył się przez Gołuski, Zakrzewo, Sady. Dalej nastąpiła lekka modyfikacja przez Napachanie, Mrowino, a tuż za nim zza płotu patrzyły na mnie dwa byczki. Na moje oko szalenie apetyczne mimo młodego wieku. Może jeszcze kiedyś je spotkam.... na moim talerzu :)



Potem przyszła kolej na Tarnowo Podgórne, Przeźmierowo i Poznań. Na Fabianowie dowiedziałem się co miałem dowiedzieć i w początkach przypiekania przez miłościwie nam panujące słoneczko, przejechałem ostanie kilometry, wysączając zarazem ostatnie krople picia z bidonu nr 2
Kategoria szosa


  • DST 60.48km
  • Czas 02:06
  • VAVG 28.80km/h
  • Sprzęt scott speedster 30
  • Aktywność Jazda na rowerze

4...3...2...1... jeszcze aż tyle?

Poniedziałek, 25 lipca 2016 · dodano: 25.07.2016 | Komentarze 7

I znowu końcowe odliczanie do urlopu zostało rozpoczęte.

Robota się wściekła na sam koniec i nie mam czasu pisać. Rowerowa rundka na szczęście doszła do skutku, trasą wielokrotnie już przemierzaną. Z całej jazdy najciekawsze było to, że w ogóle została zrobiona. Jeszcze trzy dni pracy wiszą nad moją głową, niczym miecz Damoklesa. A niech sobie wisi, kij mu w oko ;-)
Kategoria szosa


  • DST 63.97km
  • Czas 02:16
  • VAVG 28.22km/h
  • Sprzęt scott speedster 30
  • Aktywność Jazda na rowerze

Emocji tyle co w sanatorium :)

Piątek, 22 lipca 2016 · dodano: 22.07.2016 | Komentarze 3

Krótko, bo po pracy jestem ugotowany.

Start nastąpił przed dziewiątą w rześkiej scenerii, jak na temperatury które panują po południu. Dzisiaj klasyczna pętla przez Lusowo, Rokietnicę, Mrowino, Tarnowo Podgórne, Zakrzewo i do domu. Kompletnie nic ciekawego się nie działo. Było nudno do tego stopnia, że w połowie drogi zasnąłem. Ocknąłem sie gdy moja podświadomość płaciła za bułki na śniadanie. Zdecydowanie dzisiejszy zakup pieczywa był najbardziej emocjonującym momentem treningu ;-)

Na jurto zapowiada się rodzinny trip rowerowy :)


Kategoria szosa


  • DST 62.64km
  • Czas 02:16
  • VAVG 27.64km/h
  • Sprzęt scott speedster 30
  • Aktywność Jazda na rowerze

Skleroza

Czwartek, 21 lipca 2016 · dodano: 21.07.2016 | Komentarze 23

Dzisiaj start odbył się wcześniej ze względu na nawał zajęć. Na początek obrałem kierunek myjnia, bo po ostatniej rundzie na koniec województwa, rower był mocno usyfiony. Na miejscu wrzuciłem zetę, spłukałem brud i ruszyłem tłuc kilometry. Po przejechanych trzech kilosach zorientowałem się, że zostały na myjni moje bidony, które odstawiłem na bok aby nic do nich nie naleciało. Na szczęście gdy wróciłem jeszcze stały :).

Dodatkowy dystans lekko mi zburzył treningową marszrutę, więc lekko improwizowałem aby odległość i czas się zgadzały. Zatem dzisiaj przez Dąbrowę, Lusowo, Sady, Napachanie - przed którym jadący z przeciwka chciał ze mnie zrobić naleśnika. W Mrowinie skręciłem na Rokietnicę w której znowu jest wahadło, następnie zaliczyłem Kiekrz, Strzeszyn i Golęcin. Na tym etapie moje obliczenia nakazały skrócenie trasy, więc przetoczyłem się Polską, Bułgarską - na której jakaś gwiazda w aucie, wyjeżdżając z podporządkowanej miała mnie za niewidoczny pyłek. Grunwaldzka do torów mnie dobiła nawierzchnią (coś mi odbiło i jechałem przepisowo ścieżkami). Ale za torami jakiś mistrzunio kierownicy, prawie mnie skasował włączając się do ruchu. Gdy stanął po moim ryknięciu, nerwowo zaczął dłubać w nosie - no nie powiem, ciekawa reakcja. A nawet niekonwencjonalna. Po tym wszystkim szczęśliwie dotarłem do domu.

Ale hola hola. Korzystając z okazji zmierzyłem dzisiaj długość remontowanego odcinka Grunwaldzkiej w Plewiskach. Wynosi on dokładnie 820 metrów. Zatem KTOŚ przerąbał zakład o czteropak :). Teraz poczekam na milion wymówek przegranego aby go nie postawić ;-)
Kategoria szosa