Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi lipciu71 z miasteczka Poznań i okolice. Mam przejechane 33628.42 kilometrów w tym 1743.21 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.33 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
Follow me on Strava

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy lipciu71.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Grudzień, 2016

Dystans całkowity:742.12 km (w terenie 104.00 km; 14.01%)
Czas w ruchu:31:22
Średnia prędkość:23.66 km/h
Liczba aktywności:17
Średnio na aktywność:43.65 km i 1h 50m
Więcej statystyk
  • DST 26.00km
  • Teren 2.00km
  • Czas 01:07
  • VAVG 23.28km/h
  • Sprzęt scott scale 80
  • Aktywność Jazda na rowerze

Miesięcznica

Sobota, 10 grudnia 2016 · dodano: 10.12.2016 | Komentarze 2

Tak sobie rano zmarszczyłem brew i przyszło mi do głowy pytanie, a nawet dwa:

- czy ja jestem jakiś gorszy?

- czy mnie na to nie stać?

A owe pytania zadałem sobie odnośnie własnej, dzisiaj utworzonej miesięcznicy, ustalonej zbiegiem okoliczności na dziesiątego każdego miesiąca. Dotyczyć ona będzie tego, że w tym dniu zawsze wyjdę na rower albo nie wyjdę, a to wszystko w zależności od mojego kaprysu. I choćby miliony rodaków protestowały przeciw takiemu działaniu, zdania nie zmienię i w tym dniu obowiązkowo zrobię jakieś kilometry, albo nie ;-)

Dzisiaj postanowiłem pojeździć, aczkolwiek niewiele. Wybór padł na MTB, gdyż większość kilometrów była do pokonania w ruchu miejskim i dodatkowo tylko w jedną stronę. A to wszystko za sprawą odbioru auta z warsztatu. Przez miasto przebiłem z gracją miesięcznicy...? – tzn. baletnicy, a potem nastały schody. Nie jakieś wielkie ale zawsze schody. A zaczęło się od tego, że od Wilczaka zaczęło kropić. I skropiło pięknie cały syf zalegający na asfalcie, który moje koła radośnie podrzucały do góry i większość tego kleidła lądowała na mnie. Następnie lekko zabłądziłem przy nowym wiadukcie na Gdyńskiej, jadąc cały czas ścieżką rowerową, aż do momentu gdy ta się nagle skończyła. Ale poradziłem sobie :) Od Koziegłów błoto opryskało mnie jeszcze bardziej, a dzieła zabrudzenia dopełniła gliniasta maź, zalegająca na leśnych duktach przed Miękowem, który był moim celem.

Po powrocie do domu, pralka nie była zachwycona moim widokiem ;-)
Kategoria MTB


  • DST 52.01km
  • Czas 02:02
  • VAVG 25.58km/h
  • Temperatura 7.0°C
  • Sprzęt scott speedster 30
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po mokrym

Piątek, 9 grudnia 2016 · dodano: 10.12.2016 | Komentarze 2

Przed południem coś popadało z nieba, Później było już tylko pochmurnie, wilgotno i smętnie. I w tę smętność ruszyłem tyłek aby jednak coś pokręcić. Nawet przez chwilę pomyślałem aby pocisnąć gdzieś w kierunku Mosiny, ale jednak  ostatecznie odechciało się mojemu tyłkowi tego kierunku i wybrałem trasę standard. Jednak zanim wyruszyłem, zrobiłem przegląd tylnej gumy i nie wyglądało to za ciekawie. W jednym miejscu zaczynał prześwitywać oplot i nie miałem tak do końca pewności, że opona wytrzyma dzisiejsza jazdę, a czasu na wymianę mi ciut było szkoda. Zatem zapakowałem nówkę sztukę do kiejdy w razie Niemca  i wystartowałem.

Do Lusowa wiatr przeszkadzał, potem było już zmiennie. W Tarnowie Podgórnym ciut się zmieszałem, co do miejsca w którym wylądowałem, lecz dobry omen sprowadził mnie na właściwe tory. Od tego momentu było już tylko lepiej, nie licząc przymusowego postoju w Palędziu na przejeździe kolejowym, gdzie łaskawie ustąpiłem pierwszeństwa dwóm towarowym składom. Niech im będzie, że duży może więcej :)

Na finiszowym kilometrze wpadłem do rzeźnika, kupiłem zwłoki i z dodatkowym balastem obiadowym zawitałem w domowych pieleszach. Cała trasa po mokrym asfalcie :( Opona wytrzymała :), lecz jak długo nie będzie chęci na jej zmianę? Po tę i inne odpowiedzi spędzające sen z powiek, zapraszam do Ojca Rydzyka, gdyż to istna Krynica Mądrości i lek na całe zło tego świata hehe.
Kategoria szosa


  • DST 52.21km
  • Czas 02:04
  • VAVG 25.26km/h
  • Sprzęt scott speedster 30
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zmielony przez "W"

Czwartek, 8 grudnia 2016 · dodano: 08.12.2016 | Komentarze 6

Start nastąpił z niecodziennego miejsca, mianowicie z Sołacza, gdzie oddałem pożyczone auto, przedtem wyjmując rower z bagażnika. Już pierwsze sto metrów dało mi do zrozumienia, że nie będzie łatwo. Wiało prosto we mnie, a co gorsze ten kierunek miałem mieć przed sobą przez najbliższe 30 km. Mijając zalesione odcinki jechało się nawet znośnie, poza nimi było... nieznośnie ;-) I tak kręcąc w zwolnionym tempie dotarłem do Mrowina (za brak  pobytu w nim, zostałem ostatnio wywołany do tablicy), następnie zmieniając kierunek o 90 stopni liczyłem na chwilę wytchnienia. Niestety od tego momentu kierunek powiewów zmienił się z centralnych we mnie na.... bardziej centralne we mnie. Proszę mnie nie pytać jak to możliwe, bo sam nie wiem.

 
Moja katorga na szczęście została zmieniona po następnym zwrocie za Górą i od tego momentu było już znośnie. No może poza kilkoma krótkimi odcinkami. (Do tego miejsca miałem przejechane 27 km ze średnią poniżej 25 km/h. Mimo iż pasjonatem swoich średnich przejazdowych nie jestem, to jednak musiałem o tym wspomnieć, aby jeśli po latach przeczytam sobie ten wpis, to żebym wiedział od czego nogi mnie bolą na starość hehe)


Nie zmienia to jednak faktu, że dzisiejsze wietrzysko mnie zmieliło, podeptało, oraz zaorało i do domu dotarłem w proszku -) A o mało co byłbym w jeszcze większym proszku, za sprawą jegomościa okutego w kapelusik z piórkiem w autku wielkości dorodnego syfa na twarzy nastolatka, który wyszedł z założenia, że rowerzysta mający zielone światło (czyli ja) nie ma pierwszeństwa przed skręcającym głąbem (on)
Kategoria szosa


  • DST 51.51km
  • Czas 01:53
  • VAVG 27.35km/h
  • Temperatura 1.4°C
  • Sprzęt scott speedster 30
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ocalony przez kamrata ;-)

Poniedziałek, 5 grudnia 2016 · dodano: 05.12.2016 | Komentarze 5

Słońce było, zimno było, sucho również było. To i ja musiałem tam być. Tam, czyli na okolicznych asfaltach. Trasa została wyznaczona banalna, bez zapuszczania się w nieznane i dlatego też banalnie przebiegała. Z dwoma małymi wyjątkami.

Jadąc w pierwszą stronę po Lusowie, ktoś zapewne przypadkowo za mną zahaczył zębem o swój klakson, który rozryczał mi się za uchem. Nie burzyłem się, bo nie chciałem psuć sielskiego spokoju pustej, biegnącej koło mnie ścieżki rowerowej, której nikt nie korzystał, a tym bardziej ja. Dojechałem do Rokietnicy, zawróciłem na tamtejszym rondzie i ponownie znalazłem się po kilkunastu kilometrach w tym samym Lusowie, mając tym razem tę samą ścieżkę po swojej lewej stronie. A więc nie musiałem nią jechać. Nie przeszkodziło to niestety innemu kierowcy uruchomić za mną klakson, a po zrównaniu się ze mną wykrzyczeć w moją stronę przez otwarte okno: SPIERDALAJ STĄD!!! Jako osoba nad wyraz rozumna w mig się zorientowałem, że zapewne koleś ostrzega mnie przed jakimś niebezpieczeństwem. Prawdopodobnie przed powodzią, suszą, pożarem bądź policją, a na 99% przed śnieżną lawiną. Choć skąd u nas lawina? - pojęcia nie miałem ale podziękowałem grzecznie i spierdoliłem, zgodnie z sugestią kamrata :)

Wychłodzony dotarłem do domu i zakończyłem dzisiejszą jazdę. Szczęśliwie!!! Czyli dobrze że posłuchałem krajana, spierdoliłem z tego Lusowa i żadne nieszczęście mnie nie dopadło ;-)
Kategoria szosa


  • DST 46.39km
  • Teren 25.00km
  • Czas 02:15
  • VAVG 20.62km/h
  • Sprzęt scott scale 80
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ponownie w teren

Niedziela, 4 grudnia 2016 · dodano: 04.12.2016 | Komentarze 8

Wpis robiony na kolanie, bo puzzle muszą zawisnąć na ścianie :)


Kategoria MTB


  • DST 52.23km
  • Czas 01:57
  • VAVG 26.78km/h
  • Sprzęt scott speedster 30
  • Aktywność Jazda na rowerze

100 lat kółka rolniczego!!! Niech żyje, niech żyje :)!!!

Sobota, 3 grudnia 2016 · dodano: 03.12.2016 | Komentarze 18

Nareszcie za oknem słońce, a więc szosówka przed drzwi i jazda. Co prawda M. poinformowała mnie przed wyjściem, że termometr za oknem pokazuje 20 stopni na plusie w słońcu, ale mimo wszystko ciepło się ubrałem. Nie tacy już mnie próbowali w życiu nabrać hehe. Przez Zakrzewo do Lusowa i Lusówka poleciałem na standardzie, a dalej zachciałem pougniatać nieznany asfalt, więc skręciłem na Ceradz Kościelny, chcąc zarazem obadać możliwość nakreślenia w przyszłości innej pętli treningowej. Niestety jakość nawierzchni za Jankowicami pozostawiała wiele do życzenia. Nie był to jednak tak do końca jałowy kurs, gdyż w samym Ceradzu natrafiłem na OSP do mojej kolekcji i ciekawą reklamę miejscowego kółka rolniczego.







A to chyba tron sołtysa ;-)

Po obowiązkowych fotkach pojechałem jeszcze kawałek dalej, ale w gestii jakości asfaltu nic się nie zmieniło. A przynajmniej nie na lepsze. Po 25 km zrobiłem nawrotkę i ruszyłem po własnych śladach do domu. Jednak za Zakrzewem zwyciężyła we mnie chęć zrobienia choćby mikro pętelki, zatem odbiłem w prawo przez Palędzie i Gołuski, aby na ostatnie 4 km znów tropić własny tajny ślad GPS, pozostawiony raptem godzinę z hakiem na podmarzniętej szosie przez samego siebie.

Kilka godzin później zrobiłem oględziny tylnej opony w szosie. Wychodzi na to, że po przejechaniu niecałych 8k ma dość naszej współpracy. Pojawiło się jakieś małe przetarcie. Jutro jak będę miał czas, obadam na ile jest groźna defekt. Na szczęście nowa guma leży już na szafie i czeka na swoją kolej. Przezorny zawsze ubezpieczony :)
Kategoria OSP, szosa


  • DST 45.60km
  • Teren 17.00km
  • Czas 02:12
  • VAVG 20.73km/h
  • Sprzęt scott scale 80
  • Aktywność Jazda na rowerze

BikeTrans

Piątek, 2 grudnia 2016 · dodano: 02.12.2016 | Komentarze 11

Zasadniczo zrobione dzisiaj kilometry, mogę spokojnie nazwać transportowymi, bowiem rower transportował mnie z punktu "A" do punktu ''B". W pierwszym punkcie zostawiłem auto w warsztacie i ruszyłem w stronę domu. Dodam, że na nowej tylnej oponie :) Z Miękowa przez Czerwonak i Koziegłowy dotarłem do Poznania, gdzie na rogatkach miasta, zostałem mile połechtany klaksonem ciężarówki. Ja twierdzę że niesłusznie, ale szofer był chyba innego zdania. Reasumując: kumplami nie zostaliśmy hehe. I gdy byłem już na wysokości Golęcina, zachciało mi się zrobić pętelkę wokół Strzeszynka, bo czas do zmroku dawał szanse powrotu za jasności. Jak postanowiłem tak zrobiłem, chlapiąc się uroczo błockiem z leśnych ścieżek. Złapałem nawet jakieś promienie słońca.





Pod koniec jazdy nawet wiatr ustał, co mnie niezmiernie ucieszyło. Jeszcze bardziej mnie ucieszyło to, że nigdzie nie musiałem jechać rowerem w nocy, bo wietrzysko zapewne by mnie porwało w odległe strony, niczym bocian niemowlaka ;-) Pierwsze kilometry w grudniu zrobione.

Po przyjeździe do domu wymieniłem drugą oponę, która nadeszła dzisiaj kurierem. Teraz mam dwie nowe gumy i czuję się bezpiecznie ;-)


                                           Czy to naprawdę jakaś nieprawidłowość w oponie ;-)???

Kategoria MTB