Info
Ten blog rowerowy prowadzi lipciu71 z miasteczka Poznań i okolice. Mam przejechane 33628.42 kilometrów w tym 1743.21 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.33 km/h i się wcale nie chwalę.Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2018, Październik1 - 2
- 2018, Wrzesień3 - 3
- 2018, Lipiec3 - 5
- 2018, Czerwiec13 - 4
- 2018, Maj14 - 3
- 2018, Kwiecień17 - 8
- 2018, Marzec10 - 5
- 2018, Luty1 - 0
- 2017, Grudzień1 - 0
- 2017, Listopad5 - 0
- 2017, Październik11 - 6
- 2017, Wrzesień15 - 11
- 2017, Sierpień5 - 1
- 2017, Lipiec14 - 42
- 2017, Czerwiec14 - 55
- 2017, Maj14 - 25
- 2017, Kwiecień15 - 47
- 2017, Marzec15 - 98
- 2017, Luty11 - 45
- 2017, Styczeń7 - 41
- 2016, Grudzień17 - 99
- 2016, Listopad12 - 70
- 2016, Październik13 - 57
- 2016, Wrzesień16 - 77
- 2016, Sierpień11 - 26
- 2016, Lipiec17 - 166
- 2016, Czerwiec15 - 103
- 2016, Maj14 - 94
- 2016, Kwiecień21 - 172
- 2016, Marzec11 - 81
- 2016, Luty12 - 80
- 2016, Styczeń3 - 40
- 2015, Grudzień14 - 85
- 2015, Listopad12 - 76
- 2015, Październik19 - 89
- 2015, Wrzesień21 - 122
- 2015, Sierpień4 - 15
- 2015, Lipiec21 - 63
- 2015, Czerwiec15 - 50
- 2015, Maj22 - 100
- 2015, Kwiecień14 - 106
- 2015, Marzec14 - 97
- 2015, Luty12 - 77
- 2015, Styczeń10 - 33
- 2014, Grudzień3 - 7
- DST 60.62km
- Czas 02:07
- VAVG 28.64km/h
- Sprzęt scott speedster 30
- Aktywność Jazda na rowerze
Rutynowo
Czwartek, 22 września 2016 · dodano: 22.09.2016 | Komentarze 4
No to jazda w ten chłodny poranek. Na pierwszy ogień poszło Zakrzewo w którym jakiś kierowca mnie pytał o drogę na Lusowo. W Lusowie luzik, nie było żadnych trąbiących niepokoi, gdy jechałem jezdnią a nie ścieżką. W Rogierówku podjazd, przy pokonywaniu którego zawsze słyszę własne sapanie :), na Psarskim przymusowy postój za sprawą opadniętego szlabanu. Za nim natomiast czekał mnie najładniejszy odcinek, wśród lasów który skończył się na Golęcinie.Następnie kilka kilometrów było przez miasto i długa prosta po Bukowskiej, na której wyhaczył mnie wzrokiem Tomasz i nawet coś krzyczał do mnie. Osobiście nie widziałem nikogo krzyczącego i dopiero gdy zadzwonił, to go zobaczyłem. Pogadać za dużo nie pogadaliśmy, bo jak zawsze mu się spieszyło, ale razem dokręciliśmy do Plewisk. Na miejscu zrobiłem śniadaniowe zakupy i zanurzyłem się w szarą codzienną rzeczywistość, czyli szykowanie samego siebie do pracy. Co samo w sobie łatwe nie jest, bo codziennie znajduję milion powodów aby do niej nie iść. Mimo wszystko z werwą skazańca codziennie do niej podążam :)
Kategoria szosa