Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi lipciu71 z miasteczka Poznań i okolice. Mam przejechane 33628.42 kilometrów w tym 1743.21 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.33 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
Follow me on Strava

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy lipciu71.bikestats.pl
  • DST 41.21km
  • Czas 01:55
  • VAVG 21.50km/h
  • Sprzęt scott scale 80
  • Aktywność Jazda na rowerze

Gleba sezonu

Piątek, 16 września 2016 · dodano: 17.09.2016 | Komentarze 3

Zachciało mi się dzisiaj MTB. Ot tak z niczego, po prostu miałem taką potrzebę. Wyprowadziłem zasypany różnymi duperelami, dawno nie używany rower na grubych kołach z odległych kazamatów i przysposobiłem do jazdy. Plan na dzisiaj – poszukać jakiś leśnych duktów, nadających się do jazdy z M.

No to obrałem kierunek Gołuski, a następnie szlajałem się po okolicy, wjeżdżając na nieznane mi szutrowe drogi. W pewnym momencie dotarłem do jakiejś nowo budowanej drogi i o dziwo, nawet trwały na niej prace.




                                                                                   Nieznana budowla

Znowu gdzieś błądziłem, aż znalazłem się w pobliżu miejscowości Glinki, a tam zobaczyłem ciekawy obiekt, niestety bez żadnego opisu. Za to oznaczony, że jest monitorowany i chroniony. Wokół niszczały stare budynki, zapewne po PGRach. Zawróciłem i pomknąłem do Konarzewa, stamtąd do Podłozin. Zanim jednak do nich dotarłem, we łbie mi zaświtał kaprys żeby pokręcić się drogą serwisową przy A2. Kaprys wcieliłem w życie i na pewniaka wykonałem ten manewr przez kamyczki zalegające na łuku drogi.

Następne co pamiętam, to rower umykający mi spod tyłka i chwilę potem „stop klatka” ze mną na glebie w roli głównej. Ból przyszedł po chwili, trochę więcej czasu zabrało pozbieranie się i ponowny powrót do pionu. Kolejna myśl to: żyję :) Gdy już miałem 95% pewności, że nic nie złamałem, wówczas zająłem swoje myśli i czyny rowerem leżącym na skrzyżowaniu. Oparłem go o znak i zacząłem rozplątywać łańcuch, który dziwnie przypominał tropikalne pnącze owinięte na korbie.

                                                  Uważny obserwator zauważy piękny ślad mojego szlifu ;-)

Z palców kapało coś czerwonego, prawa strona mnie napierdzielała, a do domu daleko. A skoro daleko, to oddaliłem się jeszcze bardziej, dotarłem do Podłozin i zagłębiłem w las. Po nim przejechałem około kilometra i zawróciłem, gdyż trzęsienie na nierównościach było lekko mówiąc mało komfortowe w obecnej sytuacji. Na tym etapie nakręciłem 25 km i... chciałem już do domu, aby umyć ranki i usiąść wygodnie przed pracą. Powrót odbył się niestety pod wiatr i trochę ten odcinek 16 km się dłużył. W końcu wylądowałem w domu i dokonałem bilansu strat. Najważniejsze, to że kask i buty nie ucierpiały. Rower zyskał bardziej porysowany prawy róg, ale w jego przypadku to jak z facetem. Każda blizna zdobi :) Koszulka jest chyba do uratowania, brak dziur na wylot, a reszta wyjdzie po praniu. Spodenki i tak nie były już za ciekawe. Rękawiczki spełniły swoje zadanie, ochroniły dłonie i są nadal zdatne do użytku. Jeśli chodzi o mnie to: zarobiłem krwiak pod paznokciem kciuka, zdarłem palec wskazujący, mocno zbiłem i porysowałem biodro, pozdzierałem przedramię, bark, łydkę. Mogło być gorzej.

Po przeanalizowaniu wszystkiego wychodzi na jedno. To była zemsta MTB za prawie dwa miesiące bezczynnego stania. Wiem i czuję się za to winny. Od kiedy szosówka wtargnęła w moje życie, góral wyjeżdża na spacery sporadycznie, a ostatnio miał prawo czuć się jak niechciana szmata. Jak dziewczyna rzucona przez chłopaka, który odszedł do innej, ładniejszej, młodszej chudszej. Mimo, iż w zeszłym roku MTB dostało nowy napęd, a niedawno zreanimowane hamulce i nowy amor, to jednak nie wystarczyło. To było jak zakup swojej byłej kochance sukienki i rzucenie na odchodnym MASZ, CIESZ SIĘ I SPADAJ. Tak nie można, to stanowczo za mało.

Nie nie kochani, tak się nie da. Jeśli macie drugi rower, weźcie GO czasami na spacer, zróbcie nim kilka kilometrów, a ON na pewno się jakoś odwdzięczy. W innym wypadku może być różnie.

                                                                                              Paluchy


                                                                                            Udo
 

                                                                                    Łydka


                                                                                           Przedramię

Kategoria MTB



Komentarze
lipciu71
| 18:19 poniedziałek, 19 września 2016 | linkuj Tomasz coś tam poszukam i nawet jestem na pewnym tropie. Już są piękne kolorki i strupki.

Jurek szkoda że nie browar, ale gorzelnia też pięknie brzmi :) A co do szlifów, to przed tą jazdą miałem inne zdanie na ten temat. Ale skoro szlif się dokonał, to oczywiście masz rację i z tym się zgadzam. Blizny dodadzą mi uroku :) Będę je nosił z dumą!!!
Jurek57
| 06:44 niedziela, 18 września 2016 | linkuj Nieznana budowla ? Wszystko co ma okrągły komin i jest wybudowane jakiś 100 lat temu a na dodatek na wsi to (zapamiętaj raz na zawsze :-) !!!) GORZELNIA !
Kolarz bez szlifów ? to jak .... urlop w listopadzie ... do dupy ! :-)
Trollking
| 20:46 sobota, 17 września 2016 | linkuj Co racja to racja z tym ostatnim. Dlatego moje ostatnie wakacje spędziłem połowicznie na crossie (morze), a połowicznie na mtb (Karkonosze). Miałem na tyle szczęścia, że za to wszystko się nie utopiłem, a potem nie spadłem w przepaść :)

A w temacie mtb - niestety, nie masz co się wybierać na zachód, bo tam pustynia (chyba że okolice Zborowa). Pozostają malownicze rejony WPN-u, nie tak daleko. A że nie każdemu będzie się chciało tam kręcić.... nie ma co, ustawiony jesteś :)

Kontuzji współczuję, życzę szybkiej renowacji tkanek macierzystych!!!!!!
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa erwon
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]