Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi lipciu71 z miasteczka Poznań i okolice. Mam przejechane 33628.42 kilometrów w tym 1743.21 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.33 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
Follow me on Strava

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy lipciu71.bikestats.pl
  • DST 19.00km
  • Czas 00:54
  • VAVG 21.11km/h
  • Temperatura 1.0°C
  • Sprzęt scott scale 80
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bye bye 2014 r. czyli rachunek sumienia

Środa, 31 grudnia 2014 · dodano: 31.12.2014 | Komentarze 3

W ten oto sposób po raz kolejny dotarłem do końca kolejnego roku, a co za tym idzie przyszedł czas abym definitywnie oddał wszystkie długi. Dużo tego na szczęście nie było ale najgorsze, że siostra do której musiałem dojechać mieszka 10 km ode mnie, pogoda za oknem totalny syf bo pada jakiś kapuśniaczek, a ja się uparłem iż do auta dzisiaj nie wsiądę. Skoro się uparłem to ruszyłem i po 500m już pożałowałem, kiedy wokół mnie zaczęły latać błotne krople. NIE, NIE wrócę do domu aby się ze mnie śmiano i napierałem dalej. Po 1,5 km stanąłem na poboczu, ściągnąłem okulary bo na tym etapie jazdy widziałem przez nie tyle samo co konsument w restauracji Dark Restaurant i już po chwili gnałem dalej, gdzie słowo gnałem należy traktować z przymrużeniem oka (własnego oka bo oba moje już były zmrużone maksymalnie aby ograniczyć wpadanie błota które wewnątrz tego organu odpowiedzialnego za wypatrywanie przeszkód było mocno niepożądane). Na mieście przedsylwestrowy szał, co przypominało momentami żołnierza atakującego wroga pod silnym ostrzałem artyleryjskim z powodu wszędzie detonujących petard. Nie abym się skarżył, bo sam w przeszłości zużyłem tyle środków pirotechnicznych co USS Nimitz przez rok manewrów wojskowych, a na zszargane przez to nerwy sąsiadów zużywano takie ilości środków uspokajających, że dostarczano je wywrotkami z hurtowni.
No ciut odbiegłem od tematu, ale w końcu dotarłem do celu, oddałem co miałem oddać z ciężkim sercem i z jeszcze cięższą bluzą która pochłaniała każdą kroplę wody niczym schowany przed Allahem arab browara i zacząłem powrót. Jako że jechałem na MTB to pozwoliłem sobie na poruszanie się ścieżkami rowerowymi zmniejszając tym samym szanse na chlapanie mnie przez samochody błotnistą cieczą zalegającą na poboczach. Radośnie zgnojony od bieżnika opony po czubek kasku dotarłem do domu.
Zanim wszedłem do mieszkania zeskanowałem wzrokiem swój wygląd i musiałem opracować plan wejścia do środka. Owszem bywam czasami szalony, przy dużej sile przekonywania skoczyłbym ze spadochronem czy nawet bez niego z samolotu, usiadłbym do zjedzenia steka z lwem przy jednym stole lub zaniósł osobiście Putinowi skrzynkę jabłek z prośbą o przechowanie przez okres zimowy, ale nikt by mnie nie namówił do wejścia w tych ciuchach na pokoje i poniesienia konsekwencji tego czynu. Tak więc przed drzwiami się wypakowałem z tego co najbardziej mokre i z naręczem kapiącej odzieży wylądowałem w łazience kończąc tym samym dzisiejszą mizerną rowerową jazdę a także cały sezon 2014.


                                                                          A teraz podsumowanie sezonu.


Sezon 2014 miał przed sobą postawione określone cele, które mogły ale nie musiały zostać spełnione. Zacznę od tego co się nie udało.

- nie dałem rady przejechać w ciągu minionego roku zbyt optymistycznie ustalonego dystansu 10 000 km. Niepowodzenie to zawdzięczam zmianom moich godzin pracy i ogólnie zbyt wielu godzin w niej spędzonych oraz wszechwładnemu leniowi, który zbyt często wygrywał walkę ze mną,

- nie dałem również rady pobić dystansu przejechanego w roku 2013, który wyniósł 8393 km z powodów jak wyżej, ale za to mam niżej zawieszoną poprzeczkę na przyszły rok odnośnie kilometrów przejechanych w roku 2014 ;-),

- nie pojechałem żadnego amatorskiego maratonu choć chciałem, ale nie na wszystko niestety jest czas.


                                                                                      A teraz co się udało :-)



- kupiłem sobie szosówkę, która co prawda miała być biała, a jest czarna ale i tak jest zajebista bo … jest MOJA I TYLKO MOJA,

- pojechałem na rowerze za jednym podejściem nad morze do Kołobrzegu. Co prawda nie z Poznania tylko z Nowego Tomyśla, ale to w zasadzie nieistotny szczegół bo kilometry wyszły nawet większe (273,50 km),

- zaskoczyłem znajomych zjawiając się u nich na biku robiąc 158 km i prosząc o kawę :-),

- zrobiłem więcej „setek” (13) co w zeszłym roku. Niektóre były cieniutkie na granicy 99,9 km, ale niektóre grube i wypasione jak proboszcz z mojej parafii,


Założenia na przyszły rok? Na pewno jakieś już są, ale nie ma co o nich pisać bo jak człowiek plany kreśli wówczas Pan Bóg się śmieje.
O jednym jednak napiszę bo sam tego nie zrobię, a może znajdzie się ktoś chętny, mianowicie chciałbym przejechać całe wybrzeże Bałtyku od Świnoujścia przez Hel, Krynicę Morską kończąc gdzieś w okolicach Fromborka poświęcając na to trzy dni. Jeśli znajdzie się ktoś chętny bardzo proszę o kontakt może uda się coś wspólnie ustalić.
Do zobaczenia w przyszłym roku!!!


                                                                               Moja duma sezonu

Kategoria MTB



Komentarze
lipciu71
| 12:09 czwartek, 1 stycznia 2015 | linkuj Wiem wiem, a czas pokaże co da Nowy Rok.
Trollking
| 18:41 środa, 31 grudnia 2014 | linkuj Hmmm... pomysł ciekawy z tym morzem.

Jak wiesz kibicowałem tym Twoim wyczynom i zadziwiłeś nie raz :)

Najlepszego!
Gość | 18:24 środa, 31 grudnia 2014 | linkuj Bye! Bye! 2014
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa estba
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]