Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi lipciu71 z miasteczka Poznań i okolice. Mam przejechane 33628.42 kilometrów w tym 1743.21 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.33 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
Follow me on Strava

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy lipciu71.bikestats.pl
  • DST 101.31km
  • Czas 03:39
  • VAVG 27.76km/h
  • Sprzęt scott speedster 30
  • Aktywność Jazda na rowerze

Żurek i szaszłyki motywacją roku 2016 :)

Piątek, 6 maja 2016 · dodano: 08.05.2016 | Komentarze 19

Wodziliśmy z Krzysiem paluchem po mapie szukając celu do jazdy. Po tych poszukiwaniach zakrojonych na szeroką skalę padło ostatecznie na Lutol Suchy. Po śniadaniu nie było sensu zwlekać z jazdą, bo był jeszcze do ugotowania żurek i szaszłyki do zrobienia. Ale nie chęć gotowania, tylko jedzenie tego wszystkiego było motorem napędowym do zrobienia kilometrów i zgubienia na zapas kalorii :)

Pierwszy raz z pełną świadomością wyjechałem ubrany na krótko wiedząc, że nie zmarznę. Przez Zarzyń, Pieski i cholerne górki Lubuskiego dojechaliśmy do Międzyrzecza. Przejechaliśmy miasteczko bez przeszkód i skierowaliśmy się dalej. Przed Bukowcem oczom naszym ukazała się wycinka drzew bardzo ciekawą maszyną której nazwy nie znam. Na tyle nas to zaabsorbowało, że postaliśmy chwilę patrząc jak kilka drzew zmienia swój punkt widzenia ze stojącego na leżący ;-)

Ruszyliśmy w dalszą jazdę cały czas pod wiatr i mając wrażenie, że więcej mamy pod górę niż w dół. W końcu dotarliśmy do Lutola Suchego, gdzie nastąpiła konsternacja co dalej? Na nawigacji sprawdziłem dystans do Zbąszynka. Pokazało 12km. Decyzja – jedziemy!!!

Nadal walcząc w centralnym wiatrem minęliśmy Rogoziniec w którym strzeliłem fotkę ciekawej figurki stojącej przed kogoś domem. Następnie przyszła kolej na Dąbrówkę Wielkopolską i wpadliśmy do Zbąszynka.




                                                    Nowa gmina zdobyta :)

Nowa gmina zaliczona. Po samej miejscowości chwilę się pokręciliśmy z racji tego, że oboje byliśmy tam pierwszy raz. Zjedliśmy po ciastku z piekarni, wypiliśmy colę pod sklepem i ruszyliśmy w drogę powrotną.

                                                                              Miasto kolejarzy 

 Tym razem szczęście było pełne, bo wiatr wiał nam w plecy, zatem jechało się dużo łatwiej. Już za Międzyrzeczem zachciało nam się gonić innego rowerzystę. Wypruwając sobie przy tym flaki :) aż w końcu go dogoniliśmy. Na nasze nieszczęście był młody, zacięty i to jechał całkiem szybko nieświadom naszego „pościgu”, co zaowocowało naszym zziajaniem :)

Znowu ukazał nam się Międzyrzecz, uzupełniliśmy bidony i nadal ze sprzyjającym wiatrem wjechaliśmy do Piesek. Ostatnie 9km pokonaliśmy po słabej jakości asfaltach i po kilkunastu minutach zameldowaliśmy się na naszym agro.

Nowa gmina została zaliczona, setka zaliczyła się przez przypadek. Miodzio!!!


Bonusem był ugotowany przez Wojtka żurek. Szybki prysznic i już siedziałem w talerzu zupy. Chwilę potem w drugim ;-)



Komentarze
lipciu71
| 14:55 wtorek, 17 maja 2016 | linkuj Tomasz, muszę w takim razie tam wpaść i skosztować ich :)

Starsza pewnie masz rację ale jeszcze nigdy nic nie jadłem ze zwierzęcia o nazwie soczewica. Nawet nie wiem gdzie występuje i czy jest drapieżnikiem ;-)
starszapani
| 14:02 poniedziałek, 16 maja 2016 | linkuj Jeśli kotlet to tylko z soczewicy !!!
Trollking
| 23:19 piątek, 13 maja 2016 | linkuj Tak. Ludzi.

W Afryce i w części Ameryki Południowej dość popularne :)
lipciu71
| 23:10 piątek, 13 maja 2016 | linkuj Soja, soja? Zaraz, zaraz. Czy to nie jest czasami to coś, czym karmi się prawdziwe jedzenie ;-)???
Trollking
| 22:47 piątek, 13 maja 2016 | linkuj "wafle ryżowe z podwójnym błonnikiem''" ?????? - nigdy nie zostałem jeszcze tak obrażony!!!!!

No dobra, raz, jak ktoś mnie zapytał o dowód, gdy kupowałem piwo.

Błonnik musi być potrójny.

A na poważnie - błonnik?? Wafle ryżowe?? Co to jest?? Prawdziwy chłop tego nie jada - musi być dobrze wysmażony kotlet. Sojowy.

:P
lipciu71
| 22:26 piątek, 13 maja 2016 | linkuj rolnik - gdyby nie fakt, że sam musiałem je potem uszykować, to podwojenie dystansu by było kuszące. A Tomasz by zapewne nas nakłaniał na wafle ryżowe z podwójnym błonnikiem ;) Chłopak jeszcze nie wie co dobre jedzenie hehe.
Trollking
| 18:08 czwartek, 12 maja 2016 | linkuj Wypraszam sobie! :) a falafeli będę bronił całym sercem!
rolnik90
| 08:41 czwartek, 12 maja 2016 | linkuj Chciałbym coś konkretnego napisać, ale jako zjadatus kaloriatus muszę się przyznać, że nie pokonane kilometry mnie tu przywiodły tylko te szaszłyki i żurek w tytule;-) Z taka motywacją to podwoił bym te liczbę kilometrów:-) A Tomasz dobrze, że go nie wzięliście jeszcze by wam zaśmiecał głowę jakimiś falafelami. hahahhaha:-):-):-)
starszapani
| 21:29 wtorek, 10 maja 2016 | linkuj Może tak? http://statics.1wallpaper.net/thumbimg/20150304/owl-face-head-animal-birds-wildlife-night-eyes.jpg :D
lipciu71
| 18:20 wtorek, 10 maja 2016 | linkuj starsza - nareszcie!!! Jak się robi wytrzeszcz oczu na rozodzianą panią ;-)???
starszapani
| 10:33 wtorek, 10 maja 2016 | linkuj I ja się w końcu rozodziałam :D
lipciu71
| 21:25 poniedziałek, 9 maja 2016 | linkuj Ikea jakoś mi się tam nie rzuciła w oczy. A szkoda, bo będę zaraz co nieco od nich potrzebował.

Remik - toż to wzór nad wzory sportowej diety ;-)
rmk
| 20:48 poniedziałek, 9 maja 2016 | linkuj Z motywacją zgadzam się jak z mało z czym :) Uwielbiam :)
Trollking
| 18:44 poniedziałek, 9 maja 2016 | linkuj Jurek, ja to jeszcze pamiętam z 9-10 lat wstecz... szkoda, że już tylko wspomnienia powoli się trzymają :/
Jurek57
| 12:55 poniedziałek, 9 maja 2016 | linkuj Zbąszynek to teraz miasto IKEA - i :-)
Moja matka pracowała onegdaj na kolei w przychodni kolejowej w Zbąszynku.
A przed wojną II światową była tam granica RP i Niemiec. Zbąszyń był nasz a Zbąszynek (po drugiej stronie Obry) ich.
Rzeczywiście co druga osoba tam to kolejarz ! (kiedyś , jeszcze nie tak dawno) !
lipciu71
| 10:01 poniedziałek, 9 maja 2016 | linkuj Sorry Tomasz, to był jedyny sposób aby go oszukać ;-)
Trollking
| 21:40 niedziela, 8 maja 2016 | linkuj E!!!!!!

Wypraszam sobie :)

A Zbąszynek wielbię za tradycje kolejowe, a nawet kiedyś spałem w specjalnej dyżurce dla drużyn konduktorskich (chyba już dziś całkowicie zlikwidowanych przez ośmiogodzinny rytm pracy) w budynku na peronie :)

Wielkopolski Zbąszyń to przy Zbąszynku popierdółka, tyle wiem i powiem.
lipciu71
| 20:51 niedziela, 8 maja 2016 | linkuj Jurek na 100%, dlatego przed drogą powrotną zawiesiłem GO chwilowo na skromnej liście znajomych. Pomogło ;-)
Jurek57
| 20:35 niedziela, 8 maja 2016 | linkuj Gdybyście zabrali ze sobą Trolking-a mielibyście w obie strono pod wiatr ! :-)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa orowm
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]