Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi lipciu71 z miasteczka Poznań i okolice. Mam przejechane 33628.42 kilometrów w tym 1743.21 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.33 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
Follow me on Strava

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy lipciu71.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2016

Dystans całkowity:1268.77 km (w terenie 122.71 km; 9.67%)
Czas w ruchu:49:31
Średnia prędkość:25.62 km/h
Maksymalna prędkość:58.00 km/h
Liczba aktywności:21
Średnio na aktywność:60.42 km i 2h 21m
Więcej statystyk
  • DST 61.51km
  • Czas 02:14
  • VAVG 27.54km/h
  • VMAX 56.00km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Sprzęt scott speedster 30
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nadzieja na wiosnę

Piątek, 1 kwietnia 2016 · dodano: 01.04.2016 | Komentarze 2

Mądry Polak po szkodzie. Skoro przysłowie tak mówi, to trzeba to uszanować i zrobić coś inteligentnego. Zatem zrobiłem. Mianowicie ubrałem się cieplej niż poprzednio i jak życie pokazało, był to bardzo dobry ruch.

Oczywiście korek gigant zastał mnie na samym początku jazdy. Tak stałem i niewiele się posuwałem do przodu. Z początku było mi trochę chłodno, następnie zrobiło się upalnie aby po chwili znowu było chłodno. Później nastał siarczysty mróz i następnie przeszła kolej ponownie na chłód. Tak, zgadliście. Stałem w tym cholernym korku tak długo, że zastały mnie w nim wszystkie cztery pory roku ;-)

Gdy dane mi było ponownie się ruszyć, postarałem się jak najszybciej przebyć miasto i dopiero za nim poczułem, że żyję. Przed Kiekrzem strzeliło mi do głowy zrobić pętlę prawoskrętną przez Napachanie. I wszystko by było cacy, gdybym nie zapomniał, że w tę stronę jest dłuuuugo pod górkę. Nie jakoś drastycznie stromo ale ciągnął się ten podjazd stanowczo za długo. Czary goryczy dopełnił silny boczny wiatr, dzięki któremu raczej nie przekraczałem na tym fragmencie 20km/h Ale gdy skręciłem w Mrowinie, obierając tym samym wschodni kierunek, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, niewidzialna ręka wietrzyska zaczęła mnie popychać. Piękne to były chwile.

Pięknie zaiste było ale tylko do momentu, gdy jakaś blondyneczka mnie wyprzedziła na Koszalińskiej w swoim kurduplowatym autku, zaraz po tym manewrze zjechała maksymalnie do prawej krawędzi ulicy, gwałtownie zahamowała i tak stała sygnalizując chęć skrętu w lewo.

Nobla dla tej pani!!!

Po tym zdarzeniu zaliczyłem jeszcze klaksonik od nadgorliwca za brak jazdy po ścieżce i resztę drogi pokonałem już spokojnie, ślimacząc się w moim kultowym korku.

Ciepełko przybywaj!!! Czekamy!!!
Kategoria szosa